Podejrzany o szpiegostwo i ścigany listem gończym były sędzia Tomasz Szmydt jest niemal codziennie wykorzystywany przez reżimową propagandę. W środę udał się do miejscowości Lenino w graniczącym z Rosją rejonie horeckim. Odwiedził tam „Muzeum polsko-radzieckiego braterstwa broni” (upamiętnia Bitwę pod Lenino z udziałem Ludowego Wojska Polskiego) i stwierdził, że jest to „ważne miejsce dla obecnych i przyszłych pokoleń”.
W rozmowie z rządowymi białoruskimi mediami powiedział, że będąc na Białorusi chce zajmować się "poprawą relacji polsko-białoruskich". Uderzał też w polskie media. Przez propagandę Łukaszenki jest nazywany „polskim dysydentem”.
Tomasz Szmydt: Aleksandr Łukaszenka jest jednym z najlepszych światowych polityków
- Jest wielka różnica – w polskich mediach pokazują całkowite bzdury. Jakoby tu ludzi zamykali w jakichś obozach koncentracyjnych. To wszystko robią po to, by zniechęcić Polaków do przyjeżdżania (...). Białoruś jest cudownym krajem. Mają tu bardzo dobry stosunek do Polaków – mówił Szmydt, cytowany przez białoruską rządową agencję BiełTA.
Czytaj więcej
Zbiegłego na Białoruś byłego polskiego sędziego reżim wyciąga na sztandary antypolskiej propagandy. Wygląda na to, że dyktator na własne życzenie odcina się od świata i powierza kraj Rosji.
Szmydt nie szczędził ciepłych słów pod adresem urzędującego od 1994 roku dyktatora twierdząc, że jest „jednym z najlepszych światowych polityków”.