Antoni Dudek: Rząd Donalda Tuska na ocenę dostateczną

Premier większe sukcesy osiągnął na zewnątrz niż wewnątrz kraju – uważa prof. Antoni Dudek, politolog, historyk, UKSW.

Publikacja: 22.03.2024 04:30

Prof. Antoni Dudek skomentował 100 dni rządu Donalda Tuska

Prof. Antoni Dudek skomentował 100 dni rządu Donalda Tuska

Foto: Albert Zawada/PAP, Brendan SMIALOWSKI / AFP

Czy rządowi Donalda Tuska udało się spełnić 100 obietnic na 100 dni rządów?

Oczywiście, że się nie udało. Pytanie, kto wierzył w tę obietnicę? Od początku uważałem, że to jest nierealne, i to się potwierdziło. To nie pierwszy rząd, który obiecywał mnóstwo rzeczy i ich nie dotrzymał. Istotniejsze jest, czy on rzeczywiście próbuje dotrzymać słowa. Donald Tusk próbuje zrealizować przynajmniej część tych obietnic. A czy zrealizuje wszystkie, to zobaczymy po czterech latach.

Czytaj więcej

Sondaż na 100 dni rządu. Spora armia zwolenników rekonstrukcji. Nawet w koalicji

PiS twierdzi, że to jest 100 dni oszustwa. Jak niezrealizowane obietnice mogą rzutować na ocenę władzy?

Oczywistą oczywistością było, że PiS tak powie. Poszczególne grupy społeczne będą różnymi rzeczami rozczarowane. Kobiety najbardziej tym, że nie ma liberalizacji aborcji. Mikroprzedsiębiorcy tym, że wakacje podatkowe, które im obiecano, są dużo krótsze, niż miały być. Więc tu poszczególne grupy mogą być różnymi rzeczami rozczarowane. Globalnie, nie mam wrażenia, żeby notowania rządu się załamały. Za chwilę czeka nas pierwszy wielki test, czyli wybory samorządowe. Gdybym miał obstawiać, to PiS straci część sejmików, które posiada. Formacje rządzące są na fali. Może ona już jest niższa trochę, ale o tym przekonamy się w kwietniu, a później w czerwcu przy okazji wyborów europejskich. Trudno mówić o rozczarowaniu rządami Tuska, bo te 100 dni to jest naprawdę krótko. Czas pokaże, na ile będzie determinacji za pół roku, za rok, żeby te obietnice dalej próbować realizować.

Dostateczny, jeśli koniecznie musiałbym dawać ocenę. Ja się tu wiele więcej nie spodziewałem po rządzie Donalda Tuska.

Prof. Antoni Dudek

Rząd Tuska sam wyznaczył te 100 dni i stąd też pytanie o ocenę, jaką by pan temu gabinetowi postawił?

Ogólna ocena to dostateczny, jeśli koniecznie musiałbym dawać ocenę. Natomiast są takie obszary, gdzie bym dał nieco wyższą ocenę, i takie, gdzie bym dał nieco niższą od dostatecznej. Ale dla mnie to jest dostateczny. Ja się tu wiele więcej nie spodziewałem po rządzie Donalda Tuska.

Czy strajkujący rolnicy, którzy protestowali też za zarządów PiS, to duży problem dla władzy i przede wszystkim, jak go rozwiązać?

Niewątpliwie to największa porażka Tuska, bo ona jest najbardziej widoczna, najbardziej dolegliwa, także dla innych użytkowników dróg. Nie jest tak, że nic nie zdziałał. Pewne rzeczy udało się Tuskowi w Brukseli załatwić. Oczywiście dla protestujących to ciągle za mało i widać zmianę retoryki Tuska i jego ministrów wobec rolników. Jeszcze do tego tygodnia mówili, że protesty rolnicze są uzasadnione, że będą je próbowali rozwiązać, zrealizować obietnice. Część tych postulatów, ze słynnym ugorowaniem na czele, została wycofana. Jednak nadzieja, że Unia Europejska wycofa się zupełnie z Zielonego Ładu, była naiwna. Wiadomo, że pewne rzeczy nie będą rozwiązane i Tusk będzie musiał podjąć decyzję, z której żadna nie będzie łatwa. Albo będzie czekał, aż te projekty, protesty wygasną w naturalny sposób, bo się zacznie wiosna i rolnicy wrócą na pola, żeby je obsiewać, albo wariant jeszcze bardziej ryzykowny, po prostu zacznie się akcja policji i koniec z blokadami, które nie są legalne.

Czytaj więcej

Były minister finansów: Czułem bezpieczniej, gdy wydawaliśmy 2 proc. PKB na obronność

Ludzie mają prawo protestować, a Polacy są wyrozumiali wobec rolników.

Są granice wyrozumiałości i Tusk będzie musiał je przetestować. Jedno jest pewne, w każdym ze wspomnianych scenariuszy straci czyjeś poparcie. Bo jeśli blokady będą trwały kolejne tygodnie, a mogą moim zdaniem jeszcze trwać, to jest problem, że straci głosy wściekłych kierowców za to, że rząd nie potrafi nic w tej sprawie zrobić. A tych rolników wyborczo nie jest aż tak dużo, więc strata ich głosów nie jest aż tak istotna. Ale jeśli użyłoby się wobec nich siły, to zawsze można jej użyć za dużo i ktoś może ucierpieć bardziej, niżby wypadało. To zawsze jest takie ryzyko.

A kwestie aborcji? Donald Tusk zapowiadał, że po zmianie rządów to będzie jeden z pierwszych tematów, którymi zajmie się nowa ekipa u władzy. Tymczasem marszałek Sejmu przełożył debatę, a w koalicji nie ma zgody co do zmiany i jest jeszcze spodziewane weto prezydenta.

Aborcja odbiła się na spoistości koalicji. To jest pierwsza wizerunkowa rysa władzy i to bardzo poważna na jedności koalicji rządowej. Następnym etapem będzie kwietniowa debata, którą obiecał Szymon Hołownia, przesuwając ją, co wzbudziło wściekłość Lewicy. W efekcie debaty zaczną się prace nad projektami ustaw, po czym one utkną u prezydenta Andrzeja Dudy, dlatego że Hołownia twierdzi, że Andrzej Duda i tak nie podpisze tych ustaw. Następnym etapem będzie awantura w koalicji o to, czy robić referendum w sprawie aborcji, czy nie. Trzecia Droga argumentuje, że jedyną drogą, żeby naprawdę coś w tej sprawie zmienić, jest przeprowadzenie referendum, ponieważ wtedy rzekomo prezydent Duda już nie będzie mógł wyników referendum zlekceważyć i będzie musiał podpisać ustawę, jeśli w referendum zwycięży koncepcja liberalizacji. Lewica i Koalicja Obywatelska nie chcą referendum, więc sprawa będzie dalej przedmiotem kłótni w koalicji. Jednak koalicja przez spór o aborcję się nie rozleci.

To, że się udało odblokować (pieniądze z KPO - red.) na kredyt, bo żadnych istotniejszych zmian w naszym systemie prawnym nie udało rządowi przeprowadzić, a mimo to Bruksela machnęła na to ręką, to jest sukces rządu.

Prof. Antoni Dudek

Kobiety wyjdą na ulicę i zaczną strajkować?

Wyjdą, ale podejrzewam, że głównie będą demonstrować pod Pałacem Prezydenckim, ale to już problem Andrzeja Dudy, nie rządu. Może Duda zmieni zdanie, on już w tylu sprawach zmieniał zdanie. Ta sprawa będzie wisiała nad koalicją jeszcze bardzo długo i to jest dopiero początek konfliktu.

Odblokowanie KPO to sukces rządu czy można było więcej osiągnąć i szybciej?

Nie, moim zdaniem to jest największy sukces Donalda Tuska, tak jak największą słabością są protesty rolnicze. Pieniądze dla polskiej gospodarki są konieczne, dla polskich samorządów, dla nas wszystkich i to, że się udało je odblokować na kredyt, bo w istocie żadnych istotniejszych zmian w naszym systemie prawnym nie udało rządowi przeprowadzić, a mimo to Bruksela machnęła na to ręką i uznała, że intencje rządu są ważne, to jest sukces rządu. Powinniśmy się z tego cieszyć, bo upór rządu pisowskiego, kompletnie jałowy, kosztował nas dwa lata i pewnych środków już nie odzyskamy, pewne kwoty już bezpowrotnie przepadły i to obciąża hipotekę rządu PiS.

Czytaj więcej

Sondaż: Co Polacy uważają za sukcesy, a co za porażki rządu Donalda Tuska?

Jak pan ocenia politykę zagraniczną rządu?

Premier Tusk ma więcej sukcesów w polityce zagranicznej niż wewnętrznej. Przez lata był przewodniczącym Rady Europejskiej, nabrał dużego doświadczenia i nie próbował walczyć z całą Europą, nie budował koncepcji wyspy wolności, którą prezes Kaczyński kreował, która polegała na tym, że byliśmy skłóceni ze wszystkimi, z wyjątkiem Amerykanów. Przez PiS mieliśmy konflikty na wszystkich frontach. Premier Tusk zaczął to naprawiać i to idzie mu bardzo dobrze. Wspólna wyprawa z prezydentem Dudą niewątpliwie podniosła też rangę samego Tuska. Gdyby premier pojechał tam sam bez Dudy, to pewnie byłby problem z przyjęciem go przez prezydenta Bidena, więc udało się to tak załatwić, że Tusk został dowartościowany przez Amerykanów. Później spotkał się z przedstawicielami Trójkąta Weimarskiego, występując jako emisariusz amerykański wobec dwóch najważniejszych stolic europejskich. To ewidentny sukces, który w jakimś sensie udało się przełożyć na sukces w zakresie Krajowego Planu Odbudowy, a także na rozmiękczanie Zielonego Ładu. Premierowi Tuskowi udało się to, co się nie udało unijnemu komisarzowi ds. rolnictwa Januszowi Wojciechowskiemu, czyli udało mu się rozmiękczyć Zielony Ład.

Czy uda się postawić prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu?

Jest szansa, że w Sejmie znajdzie się większość dla postawienia Glapińskiego przed Trybunałem. To będzie rodzaj igrzysk, dlatego że pamiętajmy, że nawet jeżeli się uda wyinterpretować, że w momencie rozpoczęcia procesu przed TS prezes ustępuje, to przypominam, że zgodnie z konstytucją kandydata na prezesa zgłasza prezydent. A prezydentowi nie podoba się stawianie prezesa NBP przed TS. Kontrolę nad bankiem przejmie pierwsza wiceprezes NBP, czyli najbardziej zaufana osoba Glapińskiego. Tak że jeśli ktoś myśli, że drogą Trybunału Stanu uda się Glapińskiego usunąć, to się myli, bo będzie dalej rządził bankiem, tylko z tylnego siedzenia. Efekt nie zostanie osiągnięty, dopóki nie dojdzie do zmiany na stanowisku prezydenta, który wysunie innego kandydata na prezesa, takiego, który będzie bliższy obozowi i rządzącemu. Warto pamiętać, że po drodze będzie potężna awantura w Europie, bo to jednak jest sprawa precedensowa. Kwestia niezależności banku centralnego jest jednak jednym z fundamentów systemu finansowego w Unii Europejskiej. Spodziewam się, że mogą być kontrowersje na arenie międzynarodowej związane z tą próbą. Dopiero wniosek trafi do Sejmu, praca przygotowawcza będzie trwała i będzie grillowanie prezesa Glapińskiego, a czy jego usunięcie, czas pokaże.

Czytaj więcej

Przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego przed komisją ds. Pegasusa. Prezes PiS złożył część przysięgi

Czy rządzącym udaje się rozliczać poprzednią władzę, choćby za sprawą sejmowych komisji śledczych?

Prezes wyszedł zwycięsko ze spotkania z komisją ds. Pegasusa. Komisja była nieprzygotowana, popełniła pierwszy szkolny błąd polegający na tym, że najważniejszego świadka w tej sprawie bierze się na końcu procesu, a nie na początku, kiedy członkowie komisji są już bogatsi w wiedzę. Jeśli ktoś się spodziewał, że prezes Kaczyński się skompromituje na komisji, to chyba był rozczarowany, bo ja kompromitacji z jego strony nie dostrzegłem.

Czy rządowi Donalda Tuska udało się spełnić 100 obietnic na 100 dni rządów?

Oczywiście, że się nie udało. Pytanie, kto wierzył w tę obietnicę? Od początku uważałem, że to jest nierealne, i to się potwierdziło. To nie pierwszy rząd, który obiecywał mnóstwo rzeczy i ich nie dotrzymał. Istotniejsze jest, czy on rzeczywiście próbuje dotrzymać słowa. Donald Tusk próbuje zrealizować przynajmniej część tych obietnic. A czy zrealizuje wszystkie, to zobaczymy po czterech latach.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
„Nie chcemy polexitu, tylko reformy Unii Europejskiej”. Konwencja wyborcza PiS
Polityka
Rada ministrów na śmieciówkach. Jak zarabiali członkowie rządu w zeszłym roku?
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS po decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Sondaż: Broń atomowa USA w Polsce dzieli Polaków
Polityka
Hekatomba małych partii. Pod nóż idą ugrupowania m.in. Kołodziejczaka, Piecha i „Jaszczura”