Unia Europejska rozwadnia zieloną rewolucję

Nowa norma emisji spalin Euro 7 będzie prawie taka sama jak Euro 6 sprzed dziesięciu lat. Komisja Europejska poniosła w poniedziałek w Radzie UE spektakularną porażkę w walce o „zielony ład”.

Publikacja: 26.09.2023 03:00

Unia Europejska rozwadnia zieloną rewolucję

Foto: AFP

Ambicje unijnej egzekutywy były bardzo duże. Nowa norma miała ograniczyć emisję tlenków azotu o 35 proc. i mikrocząsteczek o 13 proc. Zakładała, że samochody od 2025 roku, a ciężarówki od 2027 roku będą wyposażone w podgrzewane, ekologiczne katalizatory oraz aparaty stale monitorujące emisję szkodliwych związków.

Jednak taki pomysł napotkał na poniedziałkowym spotkaniu przedstawicieli krajów UE w Brukseli na twardy opór ośmiu państw na czele z Włochami i Francją. Wymusiły one zasadniczo rezygnację z podwyższenia norm poza ciężarówkami o największym tonażu oraz autobusami. Więcej: Komisja Europejska zapowiedziała, że będzie w większym stopniu uwzględniała zdanie branży producentów aut przy proponowaniu nowych norm.

Czytaj więcej

Elektroauta nie pojadą z braku akumulatorów

Koncerny motoryzacyjne szacują, że gdyby Euro 7 weszło w życie w pierwotnym kształcie, ceny samochodów wzrosłyby o 2–3 tys. euro. To zaś spowodowałoby, że produkcja małych aut, gdzie marża zysku jest najmniejsza, przestałaby się opłacać.

– Nowe regulacje pozbawiłyby najbiedniejsze rodziny możliwości poruszania się. Zmusiłyby też wiele fabryk do zaprzestania działalności, co przyczyniłoby się do wzrostu bezrobocia – uważa Carlos Tavares, prezes francusko-włoskiego koncernu Stellantis.

Czytaj więcej

Wodorowych autobusów nie będzie. Fiasko komunikacyjnej rewolucji.

Inny argument wytoczył jego odpowiednik z Ferrari Benedetto Vigna. Jego zdaniem konieczność inwestowania w normy ekologiczne aut spalinowych spowodowałaby, że europejscy producenci nie mieliby wystarczająco środków, aby skoncentrować się na tym, co ma stanowić o przyszłości przemysłu motoryzacyjnego: samochodach elektrycznych. I bez tego trudno im skutecznie konkurować z importem tańszych, bo dotowanych przez państwo chińskich aut elektrycznych.

Włochy mają szczególne opóźnienie w przejściu na napęd elektryczny. W zeszłym roku takie auta stanowiły jedynie 3,7 proc. sprzedanych nowych samochodów wobec 12,1 proc. średnio w UE. Powodem jest mniejsza zasobność portfeli Włochów niż np. Szwedów czy Finów. Ale na włoskich drogach jest też relatywnie niewiele stacji do ładowania elektryków. A i subwencje zadłużonego po uszy państwa do ich zakupu są bardzo skromne. Stąd szczególna konieczność koncentracji inwestycji koncernów motoryzacyjnych na przejściu na nowy napęd. Vigna zapowiedział, że Ferrari zrobi to do końca dekady, choć koncern razem z innymi europejskimi firmami produkującymi luksusowe auta lobbuje w Brukseli na rzecz utrzymania po 2035 roku w pełni neutralnego dla środowiska, choć bardzo drogiego e-paliwa.

Nowe porozumienie w Radzie UE musi zostać zaakceptowane przez Parlament Europejski. Jednak i tu rośnie świadomość, że narzucenie nadmiernych norm ekologicznych sprzyja skrajnej prawicy. W czerwcu przyszłego roku europarlament czekają wybory.

Zwrot w Brukseli następuje kilka dni po ogłoszeniu przez premiera Wielkiej Brytanii Rishiego Sunaka jeszcze bardziej radykalnej zmiany polityki ekologicznej. Zapowiedział on wprowadzenie w 2035 roku (zamiast w 2030) zakazu sprzedaży na Wyspach nowych aut spalinowych. Bardzo rozwodnił też wymóg wprowadzenia nowych pieców ogrzewających mieszkania i domy. Partia Konserwatywna staje wobec niemal pewnej przegranej w przyszłorocznych wyborach: jej poparcie jest od wielu miesięcy o około 20 pkt proc. niższe niż Partii Pracy. Stąd szuka sposobów na przyciągnięcie wyborców. Laburzyści wciąż zapowiadają wprowadzenie bardziej wymagających norm ochrony środowiska, jeśli dojdą do władzy.

Ambicje unijnej egzekutywy były bardzo duże. Nowa norma miała ograniczyć emisję tlenków azotu o 35 proc. i mikrocząsteczek o 13 proc. Zakładała, że samochody od 2025 roku, a ciężarówki od 2027 roku będą wyposażone w podgrzewane, ekologiczne katalizatory oraz aparaty stale monitorujące emisję szkodliwych związków.

Jednak taki pomysł napotkał na poniedziałkowym spotkaniu przedstawicieli krajów UE w Brukseli na twardy opór ośmiu państw na czele z Włochami i Francją. Wymusiły one zasadniczo rezygnację z podwyższenia norm poza ciężarówkami o największym tonażu oraz autobusami. Więcej: Komisja Europejska zapowiedziała, że będzie w większym stopniu uwzględniała zdanie branży producentów aut przy proponowaniu nowych norm.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Niemieccy żołnierze będą bronić Polski? Ambasador Viktor Elbling odpowiada
Polityka
Konflikt Zełenskiego z Załużnym? Zmęczenie wojną rodzi kłótnię wewnątrz Ukrainy
Polityka
Były prezydent Ukrainy zablokowany na granicy z Polską. Petro Poroszenko nie mógł wyjechać z kraju
Polityka
Rosja: Więziony opozycjonista zapłaci grzywnę, bo nie meldował władzom co robi
Polityka
Paragwaj: Urzędnik chciał nawiązać relacje dyplomatyczne z krajem, którego nie ma
Materiał Promocyjny
Nowe narzędzia to nowe możliwości