Szereg 38 wystąpień przedstawicieli opozycji trwał łącznie 193 godziny. Rozpoczął się 23 lutego. Najdłużej grzmiał z mównicy ostatni z "maratończyków", Lee Jong Kul. Jego fragment obrony przed nowym prawem trwał łącznie 12 godzin i 31 minut bez przerwy.
Spektakularny protest niczego nie zmienił. Po ponad 8 dniach ciągłych wystąpień i śledzeniu całej sprawy przez koreańskie media rządząca partia przyjęła ustawę 160 głosami na "tak", przy zaledwie jednym głosie sprzeciwu.
Opozycja zbojkotowała głosowanie, ponieważ uznano nowe prawo zwiększające uprawnienia Krajowej Agencji Wywiadowczej za groźne dla obywateli. W przeszłości przyjmowano już regulacje zaostrzające kontrolę ze względu na rozmaite zagrożenia, jednak tym razem agencja ma dostać prawo do podsłuchiwania rozmów telefonicznych oraz do zbierania informacji o podejrzanych. Przeciwnicy ustawy nazywanej antyterrorystyczną obawiają się, że stanie się ona wygodnym narzędziem do rozprawiania się nie z zagrożeniem zewnętrznym, ale z przedstawicielami opozycji.
Dotychczasowe prawo dawało możliwość instalowania podsłuchów jedynie, gdy istniało podejrzenie o działalność na korzyść Korei Północnej. Obecnie o zaostrzenie przepisów i metod kontroli apelowano przywołując w szczególności przykłady listopadowych zamachów w Paryżu oraz narastających gróźb ze strony Pjongjangu w ostatnich tygodniach.
Niestety dla klimatu wokół ustawy Krajowa Agencja Wywiadownia ma na swoim koncie także inwigilowanie krajowych polityków, które bardzo często kończyło się spektakularnymi wpadkami agentów. Wysoko postawieni dyrektorzy organizacji tracili stanowiska za swoją nadgorliwość w 2006 oraz w 2012 roku. Przed czterema laty jeden z przedstawicieli kierownictwa zlecił nawet swoim agentom działania w internecie mające wpłynąć na polityczne nastroje wyborców. Od lat 60. aż po 80. ubiegłego wieku agencja była wielokrotnie wykorzystywana do tropienia, aresztowania oraz torturowania członków opozycji.