Czy Węgry zostaną pozbawione prawa kierowania Unią Europejską?

Krytycy Viktora Orbána chcą mu odebrać prawo kierowania Unią za rok. To może uderzyć także w Polskę, jeśli po wyborach będzie pod rządami PiS.

Publikacja: 01.06.2023 03:00

Czy Węgry zostaną pozbawione prawa kierowania Unią Europejską?

Foto: Bloomberg

Budapeszt ma rotacyjnie kierować Unią w II połowie 2024 roku. Coraz częściej słychać głosy, czy nie pozbawić go tego prawa z powodu łamania podstawowych wartości UE.

W czwartek w Parlamencie Europejskim będzie głosowana rezolucja, która po raz pierwszy stawia takie pytanie. Od tego do wiążącej decyzji droga daleka, ale po raz pierwszy w historii ktoś w ogóle zgłasza taką propozycję. O węgierskiej prezydencji mówią też Niemcy. – Mam wątpliwości co do tego, w jakim stopniu Węgry będą w stanie przewodzić udanej prezydencji w Radzie – powiedziała niemiecka minister ds. europejskich Anna Lührmann.

Czytaj więcej

Lex Tusk w unijnej debacie

Budapeszt oczywiście protestuje. – Parlament nie ma żadnej roli do odegrania, jest jednogłośna uchwała Rady sprzed wielu lat, która ustala kolejność prezydencji – powiedziała węgierska minister sprawiedliwości Judit Varga. Odniosła się także do krytyków Węgier, którzy twierdzą, że prezydencji nie powinno sprawować państwo, wobec którego prowadzona jest procedura o łamanie praworządności. – Artykuł 7 nic nie mówi o tym, kto jest prezydencją, to jest obowiązek (przekazania jej państwu członkowskiemu – red.). Jest to uregulowane przez prawo europejskie – dodała węgierska minister. Choć zwolennicy odebrania Węgrom prezydencji powołują się głównie na spór o praworządność, to nie jest tajemnicą, że chodzi również o wyłamywanie się Budapesztu z jednolitego frontu wsparcia dla Ukrainy i stosowania sankcji wobec Rosji.

Rotacyjna prezydencja jest zapisana w unijnych traktatach i w tym sensie minister Varga ma rację, że Węgry mają prawo ją sprawować. Ale już dokładny termin to zwykła decyzja Rady UE, podejmowana kwalifikowaną większości głosów, z dodatkową uwagą, że to „projektowana” lista prezydencji. O tym, że Węgry mają rotacyjnie kierować Unią właśnie w II połowie 2024 roku, Rada zdecydowała jw sierpniu 2016 roku, ustalając listę od II połowy 2017 do końca 2030 roku. Skoro kwalifikowaną większością głosów zdecydowała o takiej kolejności, to tym samym trybem może ją zmienić.

A chodzi nie tylko o Węgry. Bo w sporze z UE o praworządność jest też Polska, która tak samo jak Węgry objęta jest procedurą artykułu 7. I choć w Parlamencie Europejskim na razie dyskutuje się o Węgrzech, to eksperci już wskazują, że podobny problem dotyczy też naszego kraju, który według zatwierdzonego w 2017 roku kalendarza ma kierować UE tuż po Węgrach, czyli w I połowie 2025 roku.

W raporcie przygotowanym przez Komisję Meijersa, która gromadzi specjalistów prawa unijnego, pojawił się postulat, by na równi potraktować Polskę i Węgry. Bo państwa nieprzestrzegające fundamentalnych wartości UE nie powinny kierować jej pracami. Można to zrobić albo poprzez wydłużenie do dziewięciu miesięcy okresów prezydencji krajów z tzw. trio prezydencji (w przypadku Węgier to Hiszpania i Belgia, a w przypadku Polski – Dania i Cypr). Albo poprzez przesunięcie prezydencji Węgier i Polski na nieokreśloną przyszłość.

Rotacyjna prezydencja kieruje pracami wszystkich rad ministrów UE poza sprawami zagranicznymi – tym przewodzi wysoki przedstawiciel UE. Ale w sprawach zagranicznych ma wiele do powiedzenia, bo ambasador kraju prezydencji prowadzi spotkania ambasadorów wszystkich państw, które zajmują się sprawami zagranicznymi, w tym np. dyskusją nad sankcjami wobec Rosji. Kraj sprawujący prezydencję powinien zachowywać się bezstronnie, czyli przez pół roku nie forsować swoich interesów, nie zgłaszać weta, nie dołączać się do żadnych inicjatywy grup państw członkowskich.

Budapeszt ma rotacyjnie kierować Unią w II połowie 2024 roku. Coraz częściej słychać głosy, czy nie pozbawić go tego prawa z powodu łamania podstawowych wartości UE.

W czwartek w Parlamencie Europejskim będzie głosowana rezolucja, która po raz pierwszy stawia takie pytanie. Od tego do wiążącej decyzji droga daleka, ale po raz pierwszy w historii ktoś w ogóle zgłasza taką propozycję. O węgierskiej prezydencji mówią też Niemcy. – Mam wątpliwości co do tego, w jakim stopniu Węgry będą w stanie przewodzić udanej prezydencji w Radzie – powiedziała niemiecka minister ds. europejskich Anna Lührmann.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA
Polityka
Nowy sondaż z USA: Joe Biden wygrywa z Donaldem Trumpem. Jest jedno "ale"
Polityka
Afera na Węgrzech. W Budapeszcie protest przeciwko Viktorowi Orbánowi. "Zrezygnuj"
Polityka
Donald Trump reklamuje Biblię. Sprzedawaną za 59,99 dolarów