Moskwa traci dostęp do Bałkanów

Rosja nie uderzy w podbrzusze Europy. Ameryka wymusza na Serbii i Kosowie normalizację dwustronnych relacji.

Publikacja: 28.02.2023 12:19

Moskwa traci dostęp do Bałkanów

Foto: PAP/EPA

W negocjacjach w nocy z poniedziałku na wtorek w Brukseli między serbskim prezydentem Aleksandarem Vučiciem i kosowskim premierem Albinem Kurti uczestniczył co prawda tylko wysoki przedstawiciel ds. zagranicznych Unii Jose Borrell, ale specjalny wysłannik USA ds. Bałkanów Gabriel Escobar był w belgijskiej stolicy w pobliżu.

Od wybuchu przeszło rok temu wojny w Ukrainie proces integracji regionu z UE nabrał bowiem dla Amerykanów strategicznego znaczenia. Jeśli zupełnie się wykolei, da to Władimirowi Putinowi możliwość otwarcia nowego frontu przeciw Zachodowi, i to w środku Unii. Stawka jest na tyle duża, że w proces pogodzenia Belgardu i Pristiny bezpośrednio zaangażowali się przywódcy największych państw Wspólnoty: do obu bałkańskich liderów wspólny list wystosowali prezydent Emmanuel Macron, kanclerz Olaf Scholz i premier Giorgia Meloni. Zabrakło w tym składzie tylko przywódców dwóch innych dużych krajów UE: premiera Polski Mateusza Morawieckiego i Hiszpanii Pedro Sáncheza.

Gminy serbskie

Sam plan, co do którego się zgodzili Vučić i Kurti (choć jeszcze go nie podpisali), był od wielu miesięcy w tajemnicy przygotowywany przez Berlin i Paryż. W ostatnim czasie zyskał jednak aprobatę wszystkich krajów UE, a także USA.

Czytaj więcej

Kosowo: Przełom? Serbowie kończą z blokadami dróg

Jego najważniejszy element zakłada, że choć Serbia nie uzna Kosowa jako państwa, to będzie honorować wydane przez Pristinę dokumenty, w tym paszporty, a także rejestracje samochodowe. Obie strony zobowiązały się też do nieużywania siły we wzajemnych relacjach oraz do nieblokowania wzajemnych starań o przystąpienie do UE. Kluczowe jest zobowiązanie Vučicia, że Serbia nie będzie już stała na drodze do przystąpienia Kosowa do organizacji międzynarodowych. Do tej pory tak się działo w szczególności za sprawą Rosji i Chin, dwóch stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Obu politykom nie udało się jednak dojść do porozumienia w sprawie utworzenia autonomicznego związku gmin Kosowa położonych na północ od rzeki Ibar. To obszar zamieszkały przez około 60 tys. osób, niemal wyłącznie Serbów. Chodzi o tereny, które de facto nie uznają władzy Pristiny, a jedynie Belgradu. Z braku skutecznej kontroli państwa stały się obszarem właściwie nieskrępowanej działalności grup przestępczych, w tym przemytników. Kompromis z Serbią mógłby temu zaradzić. Jednak władze Kosowa obawiają się, że przyznanie nadmiernej autonomii tej części kraju da narzędzie serbskim władzom do bezpośredniego wpływania na życie polityczne w Pristinie.

Choć Serbia nie uzna Kosowa jako państwa, to będzie honorować wydane przez Pristinę dokumenty, w tym paszporty

Wszystkie te kwestie mają być przedmiotem dalszych negocjacji. Borrell zapowiedział, że spotka się ponownie z Vučiciem i Kurtim w marcu. Na Bałkany ma też wtedy pojechać specjalny wysłannik UE Miroslav Lajcak.

Nie tylko silny nacisk Stanów Zjednoczonych doprowadził do nadzwyczajnego postępu rokowań. Innym czynnikiem jest gospodarka. Serbia pozostaje co prawda w ścisłym sojuszu z Rosją, jednak ta, pogrążona w wojnie, nie może na płaszczyźnie finansowej wiele Belgradowi zaoferować. Tymczasem pozostające poza unijnym jednolitym rynkiem Serbia i Kosowo przekształciły się w obraz nędzy i rozpaczy w środku Unii. Ci, którzy pamiętają, jak jeszcze w latach 80. była już Jugosławia dalece wyprzedzała pod względem poziomu życia Polskę, dziś – jadąc w tamte strony – muszą przeżyć szok. Podczas gdy nasz kraj (42,5 tys. dol. na mieszkańca) zbliża się do Hiszpanii (46,5 tys. dol.), Serbia (24 tys. dol.) gra w jednej lidze z Meksykiem (22,5 tys. dol.), a Kosowo (14,3 tys. dol.) jest uboższe od Egiptu (16 tys. dol.). To zaś nie zmieni się, dopóki oba kraje będą wzajemnie się blokować na drodze do członkostwa w Unii. Niezależnie od tego problemem dla Pristiny pozostaje to, że kosowskiej niezależności wciąż nie uznaje pięć krajów UE: Hiszpania (ze strachu przed precedensem dla Katalonii), Grecja, Cypr (przez związki z Rosją), a także Rumunia i Słowacja.

Proces akcesji

Miesiąc temu groźne zamieszki wybuchły na granicy między gminami Kosowa zamieszkałymi w większości przez Serbów a pozostałymi regionami kraju. Pokazem siły było skierowanie przez Serbię na granicę ciężkich wozów bojowych. Interweniował KFOR, natowska misja pokojowa, w skład której wchodzi blisko 4 tys. żołnierzy z 30 krajów.

Pokój na zachodnich Bałkanach zależy jednak w przemożnym stopniu od wiarygodności procesu poszerzenia Unii. Wojna w Ukrainie mocno zmieniła sytuację. Wiadomo, że Ukraina nie przystąpi do Wspólnoty, o ile nie zrobi tego sześć krajów bałkańskich.

– Jeśli nie potraktujemy tych państw na serio, wpadną one pod wpływy Turcji, Rosji i Chin – ostrzegła w styczniu Meloni.

Na drodze do akcesji najbardziej zaawansowana jest Czarnogóra i Serbia. Jednak Bruksela przyznała status kraju kandydackiego Bośni-Herzegowinie dopiero w grudniu 2022 r., nie zrobiła zaś tego w przypadku Kosowa. Rokowania akcesyjne dopiero też zaczyna Macedonia Północna.

Wiadomo, że Unia będzie starała się w miarę możliwości przyjąć wszystkie państwa jednocześnie, aby nie stwarzać dodatkowych podziałów w regionie. Właśnie dlatego tak ważne było dla Serbów uzyskanie ze strony Kosowa zobowiązania, że nie będzie ono blokowało rokowań członkowskich między Belgardem i Brukselą. I odwrotnie.

W negocjacjach w nocy z poniedziałku na wtorek w Brukseli między serbskim prezydentem Aleksandarem Vučiciem i kosowskim premierem Albinem Kurti uczestniczył co prawda tylko wysoki przedstawiciel ds. zagranicznych Unii Jose Borrell, ale specjalny wysłannik USA ds. Bałkanów Gabriel Escobar był w belgijskiej stolicy w pobliżu.

Od wybuchu przeszło rok temu wojny w Ukrainie proces integracji regionu z UE nabrał bowiem dla Amerykanów strategicznego znaczenia. Jeśli zupełnie się wykolei, da to Władimirowi Putinowi możliwość otwarcia nowego frontu przeciw Zachodowi, i to w środku Unii. Stawka jest na tyle duża, że w proces pogodzenia Belgardu i Pristiny bezpośrednio zaangażowali się przywódcy największych państw Wspólnoty: do obu bałkańskich liderów wspólny list wystosowali prezydent Emmanuel Macron, kanclerz Olaf Scholz i premier Giorgia Meloni. Zabrakło w tym składzie tylko przywódców dwóch innych dużych krajów UE: premiera Polski Mateusza Morawieckiego i Hiszpanii Pedro Sáncheza.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Premier Hiszpanii podjął decyzję w sprawie swojej przyszłości
Polityka
PE zachęca młodych do głosowania. „Demokracja nie jest dana na zawsze”
Polityka
Wywiad USA: Władimir Putin raczej nie zlecił zabicia Aleksieja Nawalnego
Polityka
Gruzini wyszli na ulice. Protesty przeciwko ustawie o „zagranicznych agentach”
Polityka
Premier Włoch wystartuje w wyborach do europarlamentu. Ale mandatu nie przyjmie
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?