– Wierzę, że mogę raz jeszcze pokonać Donalda Trumpa – te słowa wypowiedziane w nocy z wtorku na środę (czasu polskiego) w wywiadzie dla gwiazdy CNN Jake’a Tappera zelektryzowały Amerykę. Joe Biden już teraz jest najstarszym prezydentem w historii kraju. Drugą kadencję zaczynałby w wieku 81 lat. Dlatego nawet wśród wyborców demokratycznych dwie trzecie wolałoby innego kandydata na najwyższy urząd w państwie.
Bilans dwóch lat
– Tym, którzy obawiają się o mój wiek, odpowiadam: jestem zdolny do wykonywania tej pracy. Nikt w ciągu dwóch lat nie zrobił więcej – oświadczył Biden.
Decyzja Trumpa o starcie lub nie w wyborach zmieni świat
Zastrzegł jednak, że oficjalną deklarację o tym, czy wystartuje w kampanii wyborczej, podejmie po cząstkowych wyborach do Kongresu za miesiąc. W tym głosowaniu ma zostać odnowiony cały skład Izby Reprezentantów i jedna trzecia składu Senatu. Na razie sondaże są tu niezwykle wyrównane, skoro 45,4 proc. Amerykanów deklaruje, że chciałoby utrzymania większości w Kongresie przez demokratów, a 44,5 proc. przez republikanów. Taki wynik jest jednak poważnym sukcesem dla Bidena, bo w USA niemal zawsze w połowie pierwszej kadencji urzędujący prezydent traci większość w parlamencie. Stało się tak nawet za bardzo popularnego Baracka Obamy. Na notowaniach demokratów powinna też zaciążyć trudna sytuacja gospodarcza kraju, w tym wysoka inflacja i ryzyko wejścia w recesję.
Także Donald Trump zapowiedział, że ostateczną decyzję o tym, czy startować w kolejnej walce o Biały Dom, podejmie po ogłoszeniu wyniku wyborów do Kongresu. Dla niego to sprawa osobista, bo ogromna większość kandydatów republikańskich została mianowana tylko dlatego, że uzyskała akceptację miliardera. Gdyby więc okazało się, że republikanie nie osiągają dobrego wyniku w Izbie Reprezentantów i Senacie, byłby to znak, że trumpizm nie jest już receptą na sukces. Republikanie mogą wtedy szukać innego kandydata na prezydenta.