Pod przywództwem Borisa Johnsona, który był twarzą kampanii brexitowej z 2016 r., w wyborach w 2019 r. Partia Konserwatywna zdobyła najwięcej mandatów w Izbie Gmin od ponad trzech dekad. W czwartek Johnson oświadczył, że rezygnuje z kierowania partią i stanowiska premiera Wielkiej Brytanii zaznaczając, że będzie sprawował swe funkcje do czasu wyboru następcy. Ustępujący premier ogłosił decyzję po tym, jak po serii skandali z jego rządu odeszło kilkadziesiąt osób, a członkowie jego partii publicznie wzywali go do złożenia dymisji.
Zadowolenie z takiego obrotu spraw wyrazili politycy w Moskwie. - On nie lubi nas, my też go nie lubimy - powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow po tym, jak brytyjskie media zapowiedziały, że premier wkrótce ogłosi swą rezygnację. Wcześniej Johnson deklarował, że chciałby pozostać przy władzy dłużej niż Margaret Thatcher, która stała na czele brytyjskiego rządu w latach 1979-90 i twardo sprzeciwiała się polityce ZSRR.
Czytaj więcej
Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson ogłosił swą rezygnację po tym, jak od wtorku z jego rządu odeszło kilkadziesiąt osób, a niedawni współpracownicy wzywali go do dymisji. Dodał, że zamierza wypełniać swe dotychczasowe obowiązki do czasu powołania swego następcy.
W przemówieniu na Downing Street Boris Johnson wśród sukcesów swego gabinetu wymienił "przewodzenie Zachodowi w przeciwstawieniu się agresji (prezydenta Rosji Władimira - red.) Putina na Ukrainę". Zapewnił obywateli Ukrainy, że Wielka Brytania będzie popierała ich walkę o wolność "tak długo, jak będzie trzeba".
- Klaun odchodzi - tak rezygnację Johnsona skomentował Wiaczesław Wołodin, przewodniczący Dumy Państwowej, izby niższej rosyjskiego parlamentu. Dodał, że Johnson "jest jednym z głównych ideologów wojny z Rosją do ostatniego Ukraińca". - Europejscy przywódcy powinni się zastanowić, dokąd prowadzi taka polityka - zaznaczył Wołodin, który w czwartek groził Stanom Zjednoczonym odebraniem Alaski za dysponowanie rosyjskimi aktywami zagranicznymi zamrożonymi w ramach sankcji.
Uważany za przyjaciela Władimira Putina rosyjski oligarcha Oleg Deripaska - na którego sankcje nałożyły Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i Unia Europejska - we wpisie w mediach społecznościowych ocenił, że rezygnacja Johnsona to "niechlubny koniec" dla "głupiego klauna", którego sumienie zostanie obciążone "dziesiątkami tysięcy istnień w tym bezsensownym konflikcie na Ukrainie".
Czytaj więcej
Przewodniczący rosyjskiej Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin wezwał Stany Zjednoczone do "przemyśleń" przed podjęciem decyzji w sprawie dysponowania rosyjskimi aktywami za granicą i dodał, że Moskwa "zawsze ma coś w odpowiedzi", wymieniając w tym kontekście Alaskę.
Jak przypomina agencja Reutera, jeszcze zanim Władimir Putin nakazał rozpoczęcie inwazji na Ukrainę 24 lutego, Boris Johnson wielokrotnie krytykował prezydenta Rosji, określając go jako bezwzględnego i prawdopodobnie irracjonalnego przywódcę, który zagraża światu swymi szalonymi ambicjami.
Po inwazji pod rządami Johnsona Wielka Brytania stała się jednym z państw najbardziej wspierających Ukrainę. Johnson dwukrotnie składał wizytę w Kijowie, gdzie rozmawiał z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
Unikalna oferta
Tylko 5,90 zł/miesiąc
Czytaj więcej
Po zajęciu przez Rosjan Lisiczańska podczas spotkania z ministrem obrony Siergiejem Szojgu prezydent Rosji Władimir Putin pogratulował rosyjskim żołnierzom zwycięstw na kierunku ługańskim.
Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa oceniła, że odejście Johnsona to przejaw "głębokiego kryzysu" politycznego, ideologicznego i gospodarczego liberalnych państw Zachodu. "Morał: nie dąż do zniszczenia Rosji. Rosji zniszczyć nie można. Ale połamać na niej zęby można, i udławić się nimi" - napisała w mediach społecznościowych.
Rzeczniczka resortu kierowanego przez Siergieja Ławrowa wyraziła pogląd, że Boris Johnson sam odpowiada za swoje niepowodzenie oceniając, że brytyjski premier został "trafiony własnym bumerangiem". Według Zacharowej, towarzysze Johnsona porzucili go tak, jak kiedyś on "w ten sam sposób opuścił Theresę May" - poprzedniczkę Borisa Johnsona na stanowisku lidera Partii Konserwatywnej i premiera Wielkiej Brytanii.