– To zupełnie standardowe przygotowania. Nie ma w nich żadnych oznak nerwowości – powiedział „Rzeczpospolitej" moskiewski analityk Aleksiej Makarkin.
Pięć lat temu Putin przywrócił obieralność gubernatorów, ich kolejne wybory odbędą się we wrześniu. Ale prezydent usuwa starych na pół roku przed głosowaniem.
– Powstała u nas już taka tradycja, że gubernatorzy są wymieniani około pół roku przed wyborami – tłumaczy Makarkin. Poprzednicy są odwoływani z trzech powodów: pokłócili się z kimś z władz centralnych (ministrami, urzędnikami z administracji Kremla), nie potrafili zjednoczyć miejscowej elity i trwają tam jakieś konflikty, lub jeśli utracili popularność wśród mieszkańców. To zaś skrupulatnie bada specjalny wydział administracji prezydenckiej. Ostatnie miejsce wśród powodów odwołania zajmują zarzuty korupcyjne wobec polityków. Dotyczą one gubernatorów kolejnych czterech regionów, ale na razie nikt nie mówi o ich usunięciu.
– Formalnie są wybierani, jednak gdy z Kremla dzwonią do nich i mówią: „musicie podać się do dymisji", to nikt nie się sprzeciwia. W zamian mogą liczyć na inne stanowiska: w Senacie, jakimś centralnym urzędzie etc. – mówi Makarkin.
Jednocześnie prezydent jednak usunął kilkunastu generałów z różnych służb. Politolodzy nie widzą w tym niczego nadzwyczajnego – Putin za jednym zamachem potrafił wymienić więcej oficerów – poza jednym wyjątkiem: obecnie 16 generałów zwolniono naraz z ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych. Część ekspertów widzi w tym wpływ byłego szefa tego resortu, a obecnego ministra obrony Siergieja Szojgu – a to by świadczyło, że na Kremlu rośnie znaczenie lobby wojskowego.