W czwartek kilkaset osób zebrało się pod Administracją Prezydenta w Kijowie, by zadać tylko jedno pytanie: „Kto zabił Pawła?". Chodzi o znanego białoruskiego, ukraińskiego i rosyjskiego dziennikarza Pawła Szeremeta, którego samochód wysadzono w centrum ukraińskiej stolicy 20 lipca ubiegłego roku. Nieznani sprawcy w nocy podłożyli ładunek wybuchowy, który eksplodował, gdy Szeremet jechał do Radia Westi, gdzie codziennie prowadził poranną audycję. Wtedy prezydent Petro Poroszenko oświadczył, że osobiście będzie nadzorował śledztwo, nawet powołał specjalną komisję. Postępów jednak wciąż brak.
Nic nie wiadomo
W ubiegłym tygodniu prezydent Ukrainy zwrócił się do organów ścigania, by w najbliższym czasie przedstawiły wyniki śledztwa. W rocznicę zabójstwa Szeremeta do dziennikarzy i protestujących wyszedł rzecznik MSW Ukrainy Artiom Szewczenko i oświadczył, że śledczy zakazali przekazywania mediom jakichkolwiek informacji w tej sprawie. Powiedział jedynie tyle, że podejrzanych wciąż brak, nie wiadomo też, kto stoi za zabójstwem znanego dziennikarza.
Wiadomo natomiast, że morderstwo zorganizowali profesjonaliści. Z nagrań opublikowanych kilka miesięcy temu przez MSW wynika, że ładunek wybuchowy podkładała pod samochód kobieta, a pomagał jej mężczyzna, który obserwował teren. Nagrania te mają jednak słabą jakość i twarzy sprawców nie widać.
W maju ukraińscy dziennikarze przeprowadzili własne śledztwo, po którym pojawiło się jeszcze więcej pytań, niż odpowiedzi. Dotarli oni do nagrań z kamer monitoringu, do których nie dotarli śledczy. Jak się okazało, w nocy około samochodu Szeremeta został zauważony były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Igor Ustimenko. W rozmowie z dziennikarzami powiedział, że nie śledził dziennikarza, tylko wykonywał jakieś polecenia służbowe dla prywatnej firmy. Został przesłuchany przez SBU i sprawa ucichła.
– Niewykluczone, że szefowie ukraińskiej służby doszli do wniosku, że ujawnienie wyników śledztwa może pociągnąć za sobą konsekwencje polityczne dla rządzących w Kijowie. W takim przypadku brak wyników śledztwa bardziej im się opłaca – mówi „Rzeczpospolitej" kpt. Ołeksij Arestowycz, znany ukraiński analityk wojskowy. – Chyba że naprawdę tych wyników nie mają. Zabójstwo zorganizowali profesjonaliści, wszystko było doskonale przygotowane. To sprawa dla śledczych o wysokich kwalifikacjach, a takich jest niewiele – dodaje.