Andrzej Duda zdecydował, że 15 sierpnia nie odbędzie się uroczystość wręczenia nominacji generalskich w Siłach Zbrojnych RP. To precedens, z którym nie mieliśmy do czynienia od momentu wprowadzenia na nowo do kalendarza Święta Wojska Polskiego. Dzień wcześniej prezydent wręczy tylko pośmiertne awanse dla weteranów wojny.
Konsultacje pomiędzy BBN a MON dotyczyły 14 osób, m.in. generała dywizji Jarosława Miki, który stoi na czele Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, ale także np. pułkownika Wojciecha Ozgi, który jest szefem Polskiego Narodowego Przedstawicielstwa Wojskowego przy Naczelnym Dowództwie Sojuszniczych Sił w Europie. Zwolennicy Macierewicza dostają do ręki argument, że prezydent osłabia pozycję państwa.
W ciągu kilku lat MON planuje zwiększenie liczby wojska do 200 tys. Aby to się stało, liczba oficerów o najwyższej randze także musi się zwiększyć. W ciągu dwóch lat z armii odeszło 36 generałów.
W rzeczywistości spór ten może oznaczać zawieszenie planu poważnej reformy Sił Zbrojnych, która została przygotowana w ramach Strategicznego Przeglądu Obronnego. Urzędnicy MON opracowali już pakiet projektów zmian prawnych, który spowoduje, że rekomendacje tej koncepcji zostaną wdrożone. Mowa m.in. o podniesieniu wydatków na obronę do 2,5 proc. PKB. Towarzyszy mu także pakiet zmian dotyczących reformy systemu dowodzenia i kierowania wojskiem. I tutaj są największe zagrożenia. Generalnie MON – z czym zresztą prezydent się zgadza – chce wzmocnienia pozycji szefa Sztabu Generalnego jako naczelnego dowódcy na czas pokoju i wojny. O tym, że takie zmiany są potrzebne, świadczą efekty ćwiczenia dowódczo-sztabowego Zima-17, w czasie którego przetestowano nowy model zarządzania Siłami Zbrojnymi. Okazało się wtedy, że kompetencje dowództw i ośrodków kierowniczych dzisiaj się dublują.
BBN nie zgadza się jednak na całkowitą likwidację tzw. dowództwa połączonego.