Od kilku miesięcy białoruscy analitycy spekulują na temat ewentualnych zmian w ustawie zasadniczej. O możliwym plebiscycie na temat korekt do konstytucji mówiła na początku kwietnia szefowa Centralnej Komisji Wyborczej Lidzija Jarmoszyna. Nie sprecyzowała, czego dokładnie miałyby dotyczyć, ale zdradziła, że tematem już się zajmuje Sąd Konstytucyjny.
Podczas swojego corocznego orędzia, w niedzielę, prezydent Aleksander Łukaszenko przyznał, że konstytucja „wymaga uaktualnienia". Oświadczył, że jest gotów przekazać część swoich kompetencji innym organom władzy. Przywołał przykład ostatnich wydarzeń w Armenii i zapewnił, że „konstytucja nie będzie przepisywana pod jakąś osobę". – Nigdy tego nie będzie – zapewnił.
Właśnie to zrobił podczas referendum w 2004 r., gdy dobiegała końca jego druga kadencja, która według początkowej wersji konstytucji miała być ostatnią. W ten sposób uzyskał możliwość kandydowania nieograniczoną liczbę razy. Prezydent mianuje ministrów, premiera, sędziów, a nawet szefów administracji lokalnych. To od niego zależy skład białoruskiego parlamentu, który obecnie służy jedynie do zatwierdzania prezydenckich ustaw.
– Łukaszenko rozumie, że zbudowany przez niego system prędzej czy później pęknie. Nie może pozostawić nieograniczonej władzy swojemu następcy, który zrzuciłby na niego całą odpowiedzialność za sytuację w kraju. Przy obecnej konstytucji prezydent, odchodząc od władzy, zostałby kozłem ofiarnym – mówi „Rzeczpospolitej" znany analityk i były bliski współpracownik Łukaszenki Aleksandr Fieduta. – Myśli o swoim ewentualnym odejściu. Proponowali mu dwie opcje. Pierwsza to „warszawska". Miałby zostać liderem partii rządzącej i rządzić krajem, nie zajmując formalnie żadnego stanowiska państwowego. Druga opcja to „erywańska" – były prezydent miał zostać premierem, zmniejszyć kompetencje prezydenta i rządzić nieograniczoną liczbę razy. Wszystko wskazuje na to, że prezydent Białorusi miał ogłosić referendum, które dotyczyłoby jednej z tych opcji – twierdzi.
Wiele wskazuje na to, że ogłosić o zmianach w konstytucji Łukaszenko miał podczas swojego orędzia. Wydarzenia w Erywaniu pokrzyżowały te plany i białoruski przywódca stwierdził, że „Białoruś ma teraz inne sprawie na głowie". – Musimy przetrwać w tym chaosie, który panuje na świecie. W przeciwnym wypadku będzie jak w Armenii – mówił.