Reklama

Rosyjscy miliarderzy cierpią w milczeniu

Oligarchowie w ciągu miesiąca stracili miliardy z powodu konfliktu Kremla z Zachodem, ale zbyt mocno boją się Putina, by się skarżyć.

Publikacja: 26.01.2022 19:04

Międzynarodowe Centrum Biznesu w Moskwie we mgle, spoza niej nie dochodzą głosy protestu

Międzynarodowe Centrum Biznesu w Moskwie we mgle, spoza niej nie dochodzą głosy protestu

Foto: AFP, Alexander Nemenov

– Nikt nie chce wojny, ale nie oczekujcie, że wielki biznes wstanie i powie, że się nie zgadza (z polityką prezydenta) – powiedział oczywiście anonimowo jeden z moskiewskich bankierów inwestycyjnych portalowi The Moscow Times. Dotychczas konflikt prowokowany przez Kreml wokół Ukrainy kosztował rosyjskich miliarderów bardzo wiele.

Męki najbogatszych

Tydzień temu z powodu załamania na giełdzie czterech najbogatszych straciło w ciągu jednego dnia po 1 mld dol. każdy. W największe koszty konflikt wpędził dwóch przyjaciół Putina: Leonida Michelsona i Giennadija Timczenkę. Ale ten ostatni, gdy w 2014 r. zaczynała się wojna na Ukrainie, zapewniał: – Gdy idzie o interesy państwa, na drugi plan schodzą osobiste niedogodności i koszty.

Choć niewielu się z nim zgadza, to miliarderzy milczą, zacisnąwszy zęby. Co nie jest łatwe, bo tylko w ciągu miesiąca (od 20 grudnia) z powodu spadków na giełdzie i załamania rubla stracili prawie 28 mld dol. – ponad połowę tego, co zarobili w zeszłym roku.

Załamanie na giełdzie zaczęło się 13 stycznia, gdy Kreml ogłosił, że rozmowy z USA i NATO nic nie dały. A kulminacja nastąpiła pięć dni później i był to największy spadek notowań od marca 2020 r. Akcje spadły o ponad 15 proc., niwelując cały zeszłoroczny wzrost. W poniedziałek zaś zaczął spadać kurs rubla po zapowiedzi prezydenta Bidena „znacznie gorszych sankcji" wobec Rosji. Centralny Bank Rosji przestał skupować waluty na rynku, by nie pogrążać rubla jeszcze bardziej, a od pełnej katastrofy uratował rynek tajemniczy inwestor, który wyprzedał ogromną ilość dolarów. Bankierzy podejrzewają, że był to jeden z koncernów państwowych, działający na polecenie Kremla.

Czytaj więcej

Strach padł na rynki w Rosji, Kreml uspokaja inwestorów
Reklama
Reklama

– Informacje o ewakuacji dyplomatów USA z Ukrainy, dostawach do tego kraju broni NATO i zwiększenie wojskowego kontyngentu w Europie Wschodniej, ale też wojskowe manewry Rosji i Białorusi nie pozwalają zmniejszyć nerwowości na rynku – opisuje sytuację pracownik jednego z banków Dmitrij Dołgin.

– Mamy związane ręce, choć stosunki z Zachodem będą się pogarszać, co odbije się na gospodarce. Ale wielki biznes musi po prostu przeczekać – skarży się jeden z miliarderów.

Fundament władzy

Ostatnie podsumowania pokazały, że najwięcej znów stracili przyjaciele Putina Leonid Michelson i Giennadij Timczenko (po ok. 2 mld dolarów) oraz senator i jednocześnie właściciel kopalń złota Sulejman Kerimow. W stosunku do swego majątku największe straty poniósł założyciel informatycznego koncernu Yandex Arkadij Wołożok (ok. jedną czwartą zasobów) i Oleg Tińkow (ok. jedną piątą). Wśród przegranych „z przyczyn geopolitycznych" są też dwaj miliarderzy pamiętający jeszcze lata 90.: Władimir Potanin i Michaił Fridman.

Mowy jednak nie ma, by najbogatsi w jakikolwiek sposób wyrazili swój sprzeciw wobec samobójczej polityki zagranicznej Władimira Putina. Jego władza powstała dzięki złamaniu „oligarchów" – najbogatszych biznesmenów lat 90. silnie powiązanych z władzami i wpływających na ich decyzje.

Przestrogą dla wszystkich biznesmenów w Rosji pozostaje los miliardera Michaiła Chodorkowskiego, właściciela koncernu Jukos, któremu nowe władze z Kremla odebrały majątek i wsadziły do więzienia na dziesięć lat za to, że krytykował posunięcia Putina. Chodorkowskiemu udało się wyjść żywym na wolność dzięki interwencji Niemiec i teraz mieszka na emigracji.

– Dzisiaj również, jeśli popadniesz w konflikt z władzami, to stracisz swój majątek w ciągu jednej nocy – mówi wykładowca uniwersytetu Yale Thomas Graham. – Ich fortuny zależą od utrzymywania dobrych relacji z przedstawicielami władz – dodaje.

Reklama
Reklama

Czekistowskie dojarki

W dodatku teraz miliarderzy znajdują się między młotem i kowadłem: uzależnieni do przychylności Kremla w każdej chwili mogą zostać objęci zachodnimi sankcjami. Część zresztą (jak Timczenko) już jest nimi objęta.

– Jesteśmy tylko pasażerami. Społeczność biznesowa będzie gadać o możliwej wojnie w domowym zaciszu, ale publicznie będą milczeć – opisuje reakcje swych znajomych jeden z moskiewskich bankierów inwestycyjnych.

Miliarderzy są tylko pasażerami, a prawdziwych „kierowców" barwnie opisuje niezależny publicysta Aleksandr Niewzorow. – Oligarchowie to figury dające się zauważyć w ogólnym krajobrazie, ale nigdy nie tracą swojej prawdziwej funkcji „portfeli". Nie ma ani jednego oligarchy w Rosji, który mógłby swobodnie dysponować swoimi środkami. (...) Czekiści to prawdziwa elita, która zakasawszy rękawy, niestrudzenie doi oligarchów – mówi.

Polityka
Obamowie wciąż wskazują drogę
Polityka
Kontrowersyjna decyzja Pete'a Hegsetha. „New York Times” pozwał Pentagon
Polityka
Federica Mogherini zrezygnowała ze stanowiska rektorki Kolegium Europejskiego
Polityka
Afera korupcyjna ożywiła ukraińską politykę. Opozycja uderza w Wołodymyra Zełenskiego
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Polityka
Połowa Europejczyków uważa Trumpa za wroga Europy. Polacy ufają prezydentowi USA
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama