Wojna polityków i drożyzna

Były prezydent i zarazem lider opozycji może zostać zatrzymany po powrocie do Kijowa w poniedziałek.

Publikacja: 13.01.2022 18:29

Petro Poroszenko

Petro Poroszenko

Foto: Bloomberg

Były ukraiński prezydent Petro Poroszenko ma wylecieć 17 stycznia nad ranem z Warszawy do Kijowa. Opuścił ojczyznę 17 grudnia, w dniu, w którym Państwowe Biuro Śledcze (DBR) próbowało wręczyć mu zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Gdy przebywał za granicą, na Ukrainie oskarżono go o zdradę państwa i zajęto cały majątek.

Ukraińscy śledczy zarzucają mu, że we współpracy z liderem prorosyjskich sił Wiktorem Medwedczukiem (znajduje się w areszcie domowym) miał jakoby sprowadzać węgiel z okupowanych części obwodów donieckiego i ługańskiego. Transakcja miała przebiegać przez podstawione firmy, w świetle dokumentów miał to być antracyt z RPA.

Petro Poroszenko wszystkie zarzuty odrzuca i twierdzi, że sprawa ma wyłącznie podłoże polityczne. Twierdzi też, że powraca do kraju, by „obronić Ukrainę przed niekompetentnym kierownictwem i zewnętrzną agresją".

Zwolennicy byłego prezydenta już nawołują do protestów i apelują do rodaków, by 17 stycznia udali się na lotnisko w Kijowie i bronili lidera największej partii opozycyjnej (Europejska Solidarność). A to, że były prezydent może zostać zatrzymany tuż po przylocie, sugerowało w środę DBR. Tego dnia sąd ma zadecydować o zastosowaniu środka zapobiegawczego.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Waży się los Ukrainy, a hetmani wciąż skłóceni

O ironio, podobną historię świat obserwował w 2017 roku. Wówczas z Polski na Ukrainę hucznie powracał były gruziński prezydent Micheil Saakaszwili, którego Poroszenko najpierw zaprosił na Ukrainę w 2014 roku, a potem pozbawił obywatelstwa. Doszło wtedy do sforsowania punktu przejścia granicznego w Szeginiach (Medyka po stronie polskiej) przez zwolenników Saakaszwilego. Komentatorzy w Kijowie wskazują, że dla Ukrainy to najgorszy moment na podobne turbulencje.

– To pokazuje, że władze ukraińskie zamiast w obecnej sytuacji myśleć o pojednaniu narodowym, doprowadzają do podziałów w społeczeństwie – mówi „Rzeczpospolitej" Witalij Portnikow, znany ukraiński politolog i publicysta.

Poza wojną polityczną dzisiejsza Ukraina musi mierzyć się z poważnym kryzysem gospodarczym. Cena niektórych produktów w ciągu ubiegłego roku wzrosła nawet o 60 proc. (m.in. na cukier i olej).

W środę rząd sięgnął po odgórną regulację cen i wprowadził listę 11 produktów, których cena nie może wzrosnąć więcej niż o 10 proc. Chodzi m.in. o drób, mąkę, masło i kaszę gryczaną.

Najbardziej jednak po kieszeniach Ukraińców uderzyły ceny gazu ziemnego (zdrożał o 65 proc.) i energii elektrycznej (34 proc.). Średnia krajowa pensja, według oficjalnych danych, wzrosła zaledwie o 8 proc. i wynosiła pod koniec grudnia nieco ponad 14 tys. hrywien (równowartość 1500 zł).

– Przed nowym rokiem na moskiewskich salonach było dużo szumu, kiedy wybuchnie Ukraina – w styczniu czy w lutym – ironizowała ostatnio po wydarzeniach w Kazachstanie szefowa tuby propagandowej Kremla RT Margarita Simonian, dorzucając, że „wybuchło nie to i nie tam".

– Wygląda na to, że Moskwa celowo trzyma swoje 100-tys. siły przy naszych granicach. Liczy na to, że w styczniu albo lutym na Ukrainie wybuchnie kryzys energetyczny. Do tego dojdą problemy gospodarcze i to wszystko ma spowodować głęboki kryzys polityczny – mówi „Rzeczpospolitej" Wołodymyr Fesenko, czołowy kijowski politolog.

– Panuje napięcie w nastrojach społecznych, ale jeszcze nie jest krytyczne. Do problemów gospodarczych i zawirowań politycznych Ukraińcy już się przyzwyczaili – dodaje.

Były ukraiński prezydent Petro Poroszenko ma wylecieć 17 stycznia nad ranem z Warszawy do Kijowa. Opuścił ojczyznę 17 grudnia, w dniu, w którym Państwowe Biuro Śledcze (DBR) próbowało wręczyć mu zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Gdy przebywał za granicą, na Ukrainie oskarżono go o zdradę państwa i zajęto cały majątek.

Ukraińscy śledczy zarzucają mu, że we współpracy z liderem prorosyjskich sił Wiktorem Medwedczukiem (znajduje się w areszcie domowym) miał jakoby sprowadzać węgiel z okupowanych części obwodów donieckiego i ługańskiego. Transakcja miała przebiegać przez podstawione firmy, w świetle dokumentów miał to być antracyt z RPA.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Parlament Europejski nie uznaje wyboru Putina. Wzywa do uznania wyborów za nielegalne
Polityka
W USA trwają antyizraelskie protesty na uczelniach. Spiker Johnson wybuczany
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami
Polityka
Łukaszenko oskarża Zachód o próbę wciągnięcia Białorusi w wojnę