Reklama

Reelekcja Macrona na koszt strefy euro

Prezydent liczy, że francuskie przewodnictwo w Unii ułatwi mu reelekcję. Ale tylko co trzeci wyborca nad Sekwaną ufa jeszcze Brukseli.

Publikacja: 04.01.2022 18:03

Emmanuel Macron już w 2017 r. obiecywał radykalne pogłębienie integracji. Niewiele z tego wyszło

Emmanuel Macron już w 2017 r. obiecywał radykalne pogłębienie integracji. Niewiele z tego wyszło

Foto: AFP

Jak zawsze u przywódców Francji i tym razem nie brakowało wielkich słów. Przedstawiając plan przewodnictwa Paryża w UE w pierwszym półroczu tego roku, Emmanuel Macron zapowiedział „przełom" w historii zjednoczonej Europy. – Musimy przejść od Wspólnoty opartej na wewnętrznej współpracy do takiej, która jest potęgą na świecie, do Europy suwerennej, która w pełni panuje nad swoim losem – oświadczył.

100 procent zamiast 60 procent

Plany Macrona były jednak przynajmniej równie ambitne, gdy po raz pierwszy walczył o Pałac Elizejski w maju 2017 r. Chciał zbudować wokół strefy euro prawdziwe państwo z własnym, potężnym budżetem („kilka procent dochodu narodowego") i własnym ministrem finansów. Obiecywał też desygnowanego w wyborach powszechnych „prezydenta Europy" i ogólnoeuropejskie listy wyborcze do Parlamentu Europejskiego.

Z tych projektów, po części z powodu oporu Berlina, a po części głębokiego kryzysu socjalnego w samej Francji, nic jednak nie wyszło. Dlatego tym razem poza hasłami Macron musi pokazać przed pierwszą turą wyborów 10 kwietnia konkretne rezultaty, jeśli chce pozostać wiarygodny.

Okazją do tego ma być zwołany równo na miesiąc przed terminem głosowania szczyt przywódców „27" w Paryżu. Jego celem jest reforma uzgodnionych jeszcze w 1993 r. tzw. kryteriów z Maastricht, które obligują kraje strefy euro do ograniczenia długu publicznego poniżej 60 proc. PKB i deficytu budżetowego do 3 proc. PKB. Choć Macron jako dowód powagi, z jaką traktuje reformę finansów publicznych, obiecał pięć lat temu Angeli Merkel, że dostosuje się do tych limitów, udało mu się to tylko raz (gdy idzie o deficyt budżetowy). Jednak dziś francuski dług przekracza 115 proc. PKB. Ale w strefie euro to nie wyjątek: zobowiązania Włoch przekraczają 150 proc. PKB, Hiszpanii 120 proc. PKB, a Grecji 200 proc. PKB.

Czytaj więcej

Francja dość sceptyczna
Reklama
Reklama

W Paryżu mówi się więc o podniesieniu unijnego limitu do 100 proc. PKB. To nad Sekwaną popularny pomysł: wielu Francuzów woli wierzyć, że to z powodu ostrych rygorów budżetowych narzuconych przez Niemcy, a nie braku reform – kraj od lat notuje mizerny wzrost gospodarczy. Wskazuje się, że także dług USA czy Wielkiej Brytanii wzrósł po pandemii do 100 proc. PKB. Jednak nowy niemiecki minister finansów Christian Lindner jest znacznie bardziej ostrożny. Pod koniec grudnia zapowiedział, że Berlin „będzie stawiał na kontynuację" dotychczasowej polityki. Niemcy wskazują, że skoro strefa euro nigdy nie przekształciła się w unię fiskalną i każdy z jej 19 krajów sam ustala swój budżet, konieczne są rygorystyczne limity, aby sytuacja nie wymknęła się spod kontroli. Lindner jest tym bardziej ostrożny, że pod kierunkiem Christine Lagarde EBC odszedł od rygorystycznej polityki monetarnej, uruchamiając bezprecedensowy plan skupu za 2,2 biliona euro obligacji państw Eurolandu. Także inflacja w strefie euro dobiła w listopadzie do 4,9 proc., zdecydowanie powyżej celu EBC 2 proc. W tej batalii Macron może jednak liczyć na poparcie Włoch, których gospodarka przez dwie dekady istnienia unii walutowej właściwie nie rosła. I lewicowego rządu Hiszpanii.

Obojętność Francuzów

Inne cele francuskiej prezydencji są już zdecydowanie mniej spektakularne i jeszcze trudniejsze do osiągnięcia. Mowa o reformie strefy Schengen poprzez ustalenie „dyrektoriatu" szefów MSW oraz o przebudowie polityki azylowej. Tu Unia nie zrobiła jednak postępu od kryzysu migracyjnego 2015 r. i nie bardzo widać, czemu miałaby osiągnąć go teraz. Zapowiedź zdobycia przez Brukselę „suwerenności" na arenie międzynarodowej (planowane są szczyty w sprawie Afryki i Bałkanów Zachodnich) brzmi mało wiarygodnie, skoro to znowu Ameryka zaangażowała się w powstrzymanie wojny u granic Unii (na Ukrainie). W programie Macrona pojawia się też dyżurny temat powołania zaczątków europejskiej armii (5 tys. żołnierzy) oraz wprowadzenie minimalnej pensji w UE, co już tradycyjnie jest postrzegane przez inne kraje UE jako próba ograniczenia przez Francuzów konkurencyjności rywali. Paryż zapowiada ponadto „uregulowanie rynku cyfrowego", ale i tu Francuzów ubiegł Joe Biden, wprowadzając w ramach G20 minimalny podatek (15 proc.) od zysków koncernów.

Francuscy wyborcy do przewodnictwa swojego kraju w Unii nie przykładają zresztą wagi. Tylko 49 proc. z nich wie, że ta rola przypada teraz Paryżowi – wynika z sondażu instytutu Harris. Wspólnota znalazła się też na dalekim 13. miejscu czynników, jakie biorą pod uwagę Francuzi przy wyborze nowej głowy państwa. Wskazuje na to ledwie 13 proc. respondentów, o wiele mniej niż na drożyznę (50 proc.), imigrację (43 proc.), służbę zdrowia (40 proc.) czy bezpieczeństwo (35 proc. ). Z kolei według Eurobarometru tylko 41 proc. uważa Unię za coś pozytywnego, 21 proc. przypisuje jej negatywne cechy, a 37 proc. ocenia ją neutralnie.

Wyczuwając takie nastroje, już nie tylko kandydaci skrajnej prawicy (Marine Le Pen i Eric Zemmour), ale też reprezentująca barwy umiarkowanych Republikanów Valerie Pecresse stawiają na eurosceptyczny program. Ich zdaniem kompetencje tak Komisji Europejskiej, jak i TSUE powinny zostać ograniczone, a francuska konstytucja musi mieć prymat nad prawem unijnym.

Polityka
Partia Finów krytykowana za obronę miss, która straciła tytuł za rasistowski gest
Polityka
Brytyjscy politycy bronią BBC przed atakami Trumpa. „Chce ingerować w naszą demokrację”
Polityka
Donald Trump pozywa BBC. Domaga się nawet 10 mld dolarów odszkodowania
Polityka
Donald Trump o zamordowaniu Roba Reinera: Cierpiał na zespół zaburzeń Trumpa
Polityka
Majątek Trumpów rośnie na kryptowalutach
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama