Dwudniowa wizyta komisarza ds. sprawiedliwości Didiera Reyndersa w Warszawie oraz rozmowy przedstawicieli polskiego rządu w Brukseli najpewniej nie doprowadzą do przełomu, jeśli chodzi o spór Komisji Europejskiej z polskim rządem w sprawie praworządności. A zegar w sprawie zaliczki na Krajowy Plan Odbudowy tyka. Bez jego zatwierdzenia przez Komisję Europejską do końca tego roku Polska może pożegnać się z zaliczką na projekty z Krajowego Planu Odbudowy wynoszącą 4,7 mld euro. – Tym razem potrzebujemy ze strony polskiego rządu czynów, a nie już tylko słów – twierdzi nasze źródło w Brukseli. Całość KPO to 58 mld euro w pożyczkach i grantach.
Na sytuację wokół KPO ma wpływ między innymi wewnętrzny klincz na tle możliwych zmian w sądownictwie. Jak pisała „Rzeczpospolita", prezydent Andrzej Duda ma własne stanowisko w sprawie np. kształtu Sądu Najwyższego rozbieżne z tym, co deklarowali wcześniej PiS oraz Zbigniew Ziobro. To wszystko może, ale nie musi jeszcze, doprowadzić do tego, że przed Nowym Rokiem KPO nie zostanie zatwierdzony.
Potrzebny zwrot akcji?
Jak wynika z naszych informacji, sytuację wokół rozmów w sprawie KPO pogorszył niedawny wniosek Zbigniewa Ziobry do TK w sprawie wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, zgodnie z którym Polska ma podjąć szybkie działania w sprawie braku niezależności Krajowej Rady Sądownictwa. Jak słyszymy z Brukseli, to kolejne takie działanie, które ma wpływ na atmosferę rozmów w sprawie KPO. Warunki, które stawia Komisja, są niezmienne i dotyczą nie tylko likwidacji Izby Dyscyplinarnej, ale też przywrócenia do orzekania sędziów, którzy zostali zwolnieni z orzekania. Elementem porozumienia ma być też odpowiednie ukształtowanie Komitetu Monitorującego wydatki z KPO.
Czytaj więcej
W sprawie zmian w wymiarze sprawiedliwości kluczową rolę odegra prezydent Andrzej Duda.
– Bez konkretnych działań po stronie polskiej obecnie nie ma politycznej atmosfery, by zatwierdzić KPO. Piłka jest po stronie Warszawy. Potrzebny jest zwrot akcji – twierdzi nasz informator.