Jędrzej Bielecki: Jedyna taka szansa na porozumienie Polski z Unią

W kryzysie migracyjnym Unia bez wahania wsparła rząd. Ta korzystna dynamika mogłaby też objąć praworządność. Niestety, nie widać, aby Warszawa zamierzała z tego skorzystać.

Publikacja: 11.11.2021 19:28

Jędrzej Bielecki: Jedyna taka szansa na porozumienie Polski z Unią

Foto: PAP/Marcin Obara

Latem ubiegłego roku, gdy białoruska rewolucja demokratyczna osiągała apogeum, Mateusz Morawiecki nie chciał się dzielić z Unią „politycznym złotem", jakim mógł być udział w obaleniu reżimu Aleksandra Łukaszenki. Gotowa już misja przedstawiciela ds. zagranicznych UE Josepa Borrella nigdy się więc w Mińsku nie pojawiła. Za to białoruski dyktator doszedł do przekonania, że polski premier jest jego osobistym wrogiem. To po części tłumaczy rozpętany teraz przed niego kryzys na granicy z Polską.

Rok później stosunek do Wspólnoty w tej sprawie zmienił się jednak nad Wisłą diametralnie. – Unia we wszystkim nas wspiera, bardzo pozytywnie oceniamy jej rolę – mówią „Rz" polskie źródła dyplomatyczne.

W środę do Warszawy przyleciał przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel z obietnicą, że rozpocznie debatę nad udziałem UE w finansowaniu budowy muru na polsko-białoruskiej granicy. Wcześniej Bruksela zapowiedziała, że nałoży nowe sankcje na białoruski reżim. W ten sposób pada plan Łukaszenki, który liczył, że wymusi swoim migracyjnym szantażem zniesienie przez zjednoczoną Europę wcześniej nałożonych restrykcji.

Czytaj więcej

Morawiecki: Musimy zwiększyć presję. Dziękuję, Charles, za solidarność

Unia zamierza też nałożyć sankcje na linie lotnicze, kraje tranzytu i państwa pochodzenia uciekinierów. – Będziemy karać wszystkich tych, którzy uczestniczą w ukierunkowanym przemycie migrantów. Łukaszenko musi zdać sobie sprawę z tego, że jego kalkulacje zawiodą – ostrzega szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas. W momencie, gdy ważą się losy Nord Stream 2, którego certyfikacji Berlin wciąż odmawia, Moskwa, a więc i Mińsk, nie mogą takiej deklaracji lekceważyć.

Tak bliskiej współpracy między Brukselą i Warszawą nie było od przejęcia władzy przez PiS przed sześciu laty.

Równie ostre słowa potępienia białoruskiego dyktatora nadeszły też z Holandii, kraju, który do tej pory celował w atakowaniu Polski za łamanie państwa prawa. Mowa jednak o kraju, który obok Niemiec jest pierwszą destynacją imigrantów forsujących Bug.

Na tym nie koniec pomocy Unii. Może jeszcze dojść do wideoszczytu przywódców UE w sprawie kryzysu granicznego. Sprawa nabrała znaczenia globalnego: w tym tygodniu podczas spotkania z Joe Bidenem w Białym Domu podjęła ją przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.

Tak bliskiej współpracy między Brukselą i Warszawą nie było od przejęcia władzy przez PiS przed sześciu laty. Jej dopełnieniem byłoby wystąpienie przez Mateusza Morawieckiego o udział Frontexu w zabezpieczeniu granicy z Białorusią. Rola agencji byłaby co prawda zasadniczo symboliczna: z 500 własnymi funkcjonariuszami i 2 tys. delegowanymi przez kraje UE pracującymi w bardzo wielu krajach w Unii i poza nią, nie ma ona efektywnych środków aby istotnie zmienić sytuację na linii Bugu. A i wiele państw „27", jak Hiszpania, nie życzy sobie, aby unijni urzędnicy ingerowali w ich układy z sąsiednimi krajami. Jednak ze względu na niezwykle ostry spór, jaki do tej pory Warszawa toczyła z Brukselą, zaproszenie Frontexu byłoby ożywczym sygnałem dobrej woli ze strony polskich władz.

Przede wszystkim jednak zaskakująco korzystna dynamika w relacjach z Unią powinna teraz objąć spór o praworządność. Tu nie ma czasu do stracenia: jeśli do połowy listopada nie uda się uzyskać zgody Komisji Europejskiej na KPO, nie będzie możliwa wypłata zaliczki na poczet Funduszu Odbudowy. Te pięć miliardów euro byłyby zaś najbardziej wymiernym znakiem, że strategia Morawieckiego przynosi efekty.

Źródła w KE sygnalizują co prawda, że spór o rządy prawa poszedł tak daleko, iż nie ma szans, aby Bruksela złagodziła swoje warunki. Kilkanaście dni temu von der Leyen ogłosiła je publicznie i nie może się z nich teraz wycofać. Biorąc jednak pod uwagę temperaturę sporu, poprzeczka została przez nią zawieszona stosunkowo nisko: chodzi zasadniczo o obietnicę likwidacji Izby Dyscyplinarnej SN i stopniowe przywrócenie sędziów odsuniętych od orzekania.

Kiedy jednak tak opinia publiczna w Polsce i Unii, jak i Parlament Europejskiej mają odwróconą uwagę kryzysem migracyjnym, znacznie łatwiej polskiemu rządowi pójść na takie ustępstwa. – W układzie, który powstał, zrobiłby to każdy rozsądny rząd – mówi weteran unijnych rokowań w Brukseli.

Na razie jednak nie ma sygnałów, aby to była rzeczywiście taktyka, na którą stawia Warszawa. Przeciwnie: przecieki wskazują na możliwą, jeszcze bardziej radykalną reformę wymiaru sprawiedliwości, którą ostatecznie dobiłaby niezależność sędziów. Do unijnej centrali, przynajmniej na razie, nie dotarły też oznaki, że Polska chce zmienić swoje stanowisko w sprawie KPO. Jednym z powodów może być coraz większa radykalizacja w polskim obozie władzy, marginalizacja pragmatycznej postawy przez ideologiczne zacietrzewienie. Innym zaś – rywalizacja środowiska Morawieckiego i Zbigniewa Ziobry o schedę po Jarosławie Kaczyńskim. Jeśli to miałoby rzeczywiście decydować o polityce Polski wobec Unii, nie można się tu spodziewać niczego dobrego.

Latem ubiegłego roku, gdy białoruska rewolucja demokratyczna osiągała apogeum, Mateusz Morawiecki nie chciał się dzielić z Unią „politycznym złotem", jakim mógł być udział w obaleniu reżimu Aleksandra Łukaszenki. Gotowa już misja przedstawiciela ds. zagranicznych UE Josepa Borrella nigdy się więc w Mińsku nie pojawiła. Za to białoruski dyktator doszedł do przekonania, że polski premier jest jego osobistym wrogiem. To po części tłumaczy rozpętany teraz przed niego kryzys na granicy z Polską.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Emmanuel Macron w swych deklaracjach jawi się jako wizjonerski lider Europy
Opinie polityczno - społeczne
Michał Matlak: Czego Ukraina i Unia Europejska mogą nauczyć się z rozszerzenia Wspólnoty w 2004 r.
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Wolność słowa w kajdanach, ale nie umarła
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Jak Hołownia może utorować drogę do prezydentury Tuskowi i zwinąć swoją partię
Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Partie stopniowo odchodzą od "modelu celebryckiego" na listach
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej