Ostatnie kilka dni to powrót tematu debaty Tusk–Kaczyński, przegrupowanie na zapleczu Zjednoczonej Prawicy oraz zapowiedź kolejnych zmian w prawie, które mogą wywołać polityczne kontrowersje.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński w sobotniej rozmowie w radiu RMF przyznał, że debata z liderem PO Donaldem Tuskiem jest możliwa, ale tylko pod warunkiem że Tusk przeprosi. – Tego rodzaju debata miałaby sens tylko wtedy, gdyby Donald Tusk wezwał do tego, żeby zaniechać ośmiu gwiazdek, tych brzydkich słów, powiedział: „Byliśmy w błędzie" – stwierdził Kaczyński. Donald Tusk zareagował szybko i tego samego dnia na Twitterze napisał: „Przepraszam, Jarku. A teraz datę i miejsce debaty poproszę. Z góry dziękuję".
Czytaj więcej
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zadeklarował, że jest gotowy wziąć udział w debacie o Polsce razem z liderem Platformy Obywatelskiej. Tusk przeprosił i czeka na datę debaty.
Mało kto z Platformy czy PiS spodziewa się jednak, że do debaty w takim formacie kiedykolwiek dojdzie. Politycy PO lubią też przypominać w tej dyskusji, że poprzednią debatę – jeszcze w 2007 r. – prezes PiS przegrał.
W rozmowie na antenie RMF Kaczyński zapowiedział daleko idące zmiany w sądownictwie, łącznie z likwidacją Izby Dyscyplinarnej. O tych zmianach od wielu miesięcy dyskutuje się na zapleczu gabinetu premiera Mateusza Morawieckiego. Prezes PiS przyznał, że zmiany będą musieli zaakceptować Sejm i prezydent. Jeśli chodzi o parlament, to aby PiS przeforsowało ten projekt, potrzebne będzie np. wsparcie grupy Pawła Kukiza. To jeden element całej układanki. Drugim jest prezydent.