– Platforma straciła władzę na własne życzenie. Dostaliśmy od niej prezent, więc z niego skorzystaliśmy – mówi Jan Franczyk, radny PiS. Jego partia przy wsparciu radnych niezależnych odwołała w środę wieczorem przewodniczącą rady Małgorzatę Radwan-Balladę i jej zastępcę Bogusława Kośmidera – oboje z Platformy. Nowym przewodniczącym zostanie 23 grudnia prawdopodobnie Józef Pilch z PiS, którego kandydaturę już zgłoszono.
Taka rewolucja w układzie sił stała się możliwa, kiedy dwoje krakowskich radnych PO – Łukasz Osmenda i Elżbieta Sieja – kilka dni temu zarzuciło kolegom likwidację demokracji w partii i zawiesiło członkostwo w Platformie. Wcześniej dwie osoby zostały z PO wyrzucone. W ten sposób rok przed wyborami samorządowymi Klub Platformy w 43-osobowej Radzie Miasta Krakowa stopniał z 22 radnych, których miał na początku kadencji, do 18.
Co wywołało bunt dwójki radnych? To, że PO chciała bez dyskusji odrzucić przygotowany przez prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego budżet miasta na 2010 r. Buntownicy skrytykowali też fakt, że wojewoda małopolski Stanisław Kracik bez porozumienia z członkami partii został wyznaczony, by kandydować na prezydenta miasta. Bogusław Kośmider spokojnie przyjmuje porażkę Platformy.
– To, że straciliśmy władzę w radzie, jest ciosem, ale nie sądzę, by szczególnie zaszkodziło nam podczas wyborów samorządowych – twierdzi. – Kilku osobom z naszego klubu bliżej było do prezydenta Jacka Majchrowskiego, a nam zależy, by się od niego wyraźnie odciąć. Rządzący Krakowem Majchrowski, którego już poparła lewica, będzie się ubiegał o prezydenturę po raz trzeci.
– Teraz rządzi Krakowem koalicja zwolenników Majchrowskiego i PiS – twierdzi radny PO Grzegorz Stawowy. – Moim zdaniem obu ich elektoratom taka współpraca się nie spodoba, więc o wybory jestem spokojny. Będziemy opozycją, ale jesteśmy gotowi do rozmów. PiS cieszy się natomiast, że będzie miał większe możliwości promowania swych pomysłów w radzie, a w przyszłości – kandydata na prezydenta miasta.