O dokumencie programowym, który został przygotowany na konwencję i rozesłany do wąskiego grona szefów i sekretarzy organizacji wojewódzkich, krążą w Sojuszu legendy. A pytanie o ten program wywołuje popłoch.
– Słyszałem o dokumencie, ale go nie mam – zarzeka się jeden z posłów Sojuszu. – A nawet gdybym go miał, to i tak bym go pani nie dał.
Skąd taka niechęć do ujawniania dokumentu, który miał być powodem do dumy?
– Jest, delikatnie mówiąc, nieco humorystyczny – mówi „Rz” działacz mazowieckiego Sojuszu. – Ale z tego, co wiem, opracowanie już formalnie nie istnieje, bo zostało odrzucone przez zarząd partii.
– To nie program, tylko publicystyka, i to niezbyt poważna – irytuje się inny działacz Sojuszu. – Jak można w dokumencie programowym przywoływać wyborcze obietnice Platformy Obywatelskiej czy odwoływać się do słów minister zdrowia Ewy Kopacz? Która partia tak robi?