– Jestem przekonany, że nie będzie przyspieszonych wyborów – mówi "Rz" jeden ze znaczących polityków PO.
Zgodnie z kalendarzem politycznym wybory parlamentarne powinny odbyć się jesienią 2011 r. Jednak 1 lipca 2011 r. Polska obejmie przewodzenie Radzie Unii Europejskiej. Eksperci od roku alarmują, że w czasie sprawowania prezydencji nie można zmieniać rządu, bo ministrowie muszą brać udział w posiedzeniach Rady UE, a wcześniej się do tego przygotować.
– Nikt nie powiedział, że wybory na pewno będą przyspieszone, prezydencja w UE wcale nas do tego nie zmusza – dodaje członek władz Klubu Platformy.
Posłowie PO do tej pory twierdzili, że najlepszym wyjściem byłyby wybory wczesną wiosną 2011 r. Opozycja popierała ten pomysł. W tym celu Sejm musiałby zdecydować o samorozwiązaniu.
Od kilku tygodni jednak coraz więcej polityków Platformy nieoficjalnie mówi, że wyborów wcześniej raczej nie będzie.