Podczas wczorajszego posiedzenia rządu między premierem Donaldem Tuskiem a wicepremierem Waldemarem Pawlakiem mowa była głównie o ostatnich spięciach w koalicji. Pojawiły się po tym, jak w piątek premier przedstawił gospodarcze plany rządu. Zrobił to bez konsultacji z koalicjantem. Komentatorzy mówili nawet: to plan partyjny, a nie koalicyjny.
– Od początku wiedziałem, że przedstawienie planu stabilizacyjnego nie zawsze musi oznaczać stabilizację w koalicji. Ale jestem przekonany, że dojdziemy do ładu – starał się wczoraj łagodzić Tusk. Nie chciał użyć słowa „konflikt”. – Mamy do czynienia raczej z różnicą zdań. Ale nasze temperamenty sprawiają, że z wicepremierem Pawlakiem dobrze się porozumiewamy.
PSL też deklaruje dobrą wolę. – Między nami nie ma napięcia emocjonalnego. Ale kilka spraw wymaga doprecyzowania – mówi Eugeniusz Grzeszczak (PSL), minister z Kancelarii Premiera.
– Założenia dotyczące walki z zadłużeniem są słuszne, ale diabeł tkwi w szczegółach – dodaje Stanisław Żelichowski, szef Klubu PSL.
Ludowcy wyjaśniają, że właśnie o te szczegóły chodzi. – W sprawach takich jak reforma emerytalna czy zmiany w KRUS na pewno będą rozbieżności – twierdzi inny polityk PSL.