Od awantury rozpoczęło się świąteczne posiedzenie Sejmu. Burzę wywołała mająca powstać komisja śledcza. – Można odnieść wrażenie, że PO razem z SLD chcą zaszczuć PiS komisjami śledczymi – grzmiał Jacek Kurski, poseł PiS. Jego partia sprzeciwiała się wprowadzeniu do porządku obrad uchwały o nowej komisji śledczej.
– To jakaś dintojra na PiS, odwet za dwa lata, podczas których poprawiła się walka z nieprawidłowościami w kraju – dowodził Kurski.
PiS przegrał jednak głosowanie i marszałek Sejmu Bronisław Komorowski włączył pod obrady projekt posłów PO powołujący komisję śledczą do zbadania zarzutu nielegalnego wywierania wpływu na służby specjalne. Miałaby ona się zająć ewentualnymi naciskami m.in. członków Rady Ministrów, szefów ABW i CBA oraz komendanta głównego policji na podległych im funkcjonariuszy.
Polityków PiS oburzył tytuł uchwały. – Jeszcze komisja nie powstała, a PO już stawia „zarzuty” w tytule dokumentu ją powołującego – denerwował się poseł PiS Karol Karski, który postulował odesłanie sprawozdania do poprawki w komisji. Marszałek Komorowski tłumaczył Karskiemu: – To nie jest werdykt. Komisja śledcza ma zbadać sprawę zarzutu – mówił. Ale Karski jest innego zdania. – Taki zapis jest sprzeczny z konstytucją. Jeśli zostanie uchwalony, będę namawiał kolegów, aby zaskarżyć uchwałę do Trybunału Konstytucyjnego – mówi „Rz” i podkreśla, że PiS nie jest przeciwne idei powołania komisji, lecz zakresowi jej prac.
Według PO komisja zajmie się m.in. aferą gruntową w Ministerstwie Rolnictwa i sprawą byłej posłanki PO Beaty Sawickiej. To jednak, zdaniem PiS, za mało. Partia Jarosława Kaczyńskiego domaga się, aby komisja zbadała także prywatyzację szpitali. Klub PiS zapowiedział zgłoszenie jutro poprawek w tej sprawie.