Nie wracajmy do tego, co się już stało. My dziś, w tej sali w Słupsku, nie wynegocjujemy zmiany lokalizacji tarczy – od tego Donald Tusk zaczął spotkanie z mieszkańcami okolic Redzikowa.
To mała miejscowość oddalona cztery kilometry od Słupska, gdzie mają zostać zainstalowane elementy amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Tusk wybrał się w te okolice, by przekonywać mieszkańców, że zrobi wiele, żeby zrekompensować im niepokoje i zagrożenia.
Samorządowcy przedstawili mu listę inwestycji, na jakie liczy region. To m.in. budowa dróg do Szczecina i Ustki, aquapark, utworzenie uniwersytetu, uruchomienie biznesowo-turystycznego lotniska oraz powiększenie specjalnej strefy ekonomicznej. Premier obiecał m.in. radykalne przyspieszenie budowy dróg i przekazanie samorządom pod inwestycje mienia agencji rządowych.
W przepełnionej sali w Słupsku mieszkańcy robili zdjęcia premierowi. Ale atakowali go pytaniami. Wspomnieli wypadki spowodowane przez żołnierzy USA, np. śmierć turystów w strąconym przez samolot wagoniku kolejki w Alpach.
– Wolę Amerykanów niż żołnierzy radzieckich. Pamiętamy rządy sowieckie. Uważam, że lepiej w Polsce jest po roku 1989 – odparł premier.Pytano go też, dlaczego w sprawie instalacji tarczy nie zrobiono w regionie referendum.