Donald Tusk wspomniał też, że chce odblokować relacje z Chinami. Jarosława Kaczyńskiego prosił o namówienie prezydenta do ratyfikacji traktatu lizbońskiego. Chwalił się też wycofaniem wojsk polskich z Iraku, przyspieszeniem uzawodowienia armii oraz negocjacjami w sprawie tarczy antyrakietowej. „Mój rząd postawił trochę wyższe warunki” – mówił premier.
[srodtytul]Zgoda na kryzys[/srodtytul]
W emocjonalnym wystąpieniu, przywołując trudną sytuację w gospodarce, Tusk zaapelował do opozycji o uzgodnienie terminu przyjęcia euro. – Do końca roku między wszystkimi siłami politycznymi może dojść do konsensusu w tej sprawie. Proszę was, tak po ludzku, żebyście pomogli i żebyśmy wspólnie polityczne podstawowe warunki tego projektu ustalili – mówił premier. W przyszłym tygodniu Tusk będzie spotykał się w tej sprawie z szefami klubów. Czy dojdzie do porozumienia? – Jesteśmy partią chętną do kompromisu, do referendum, ale nie ma zgody na euro w czasach kryzysu – odpowiadał Jarosław Kaczyński.
[srodtytul]Opozycja krytykuje[/srodtytul]
Prezes PiS przyznał, że ton przemówienia premiera, „mimo kilku drobnych szpilek wobec opozycji”, był właściwy. – Nie mam niestety pewności, czy to nie chwyt taktyczny – stwierdził i przeszedł do ofensywy. Oświadczył, że w kontaktach z rządem może przyjąć bismarckowską zasadę „grzeczność do stóp szafotu”. Krytykował politykę zagraniczną rządu, uznając, że stawia Polskę na pozycji petenta. Nominację prof. Władysława Bartoszewskiego na ministra w Kancelarii Premiera ocenił jako postawienie Polski w roli brzydkiej panny. Wytykał, iż rząd odblokowanie eksportu mięsa do Rosji czyni swoim sukcesem, choć to Polsce się należy. – Pan premier świetnie się w opozycji sprawdzał, z premierowaniem trochę gorzej – kpił Kaczyński. Odmówienie samolotu prezydentowi nazwał gangsterką.
Krytyki rządowi nie oszczędził też lider SLD. Grzegorz Napieralski uznał, że nie realizuje on obietnic wyborczych i nie daje podwyżek pielęgniarkom i lekarzom. Ale zapewnił, że jest gotowy pomóc w pracach nad „dobrymi ustawami”. Stanisław Żelichowski, szef Klubu PSL, bronił premiera podkreślając, że zapowiedzi sprzed roku muszą być zweryfikowane, bo nie uwzględniały kryzysu światowego.