Jak opowiadał premier Donald Tusk w wywiadzie dla „Rz”, prezes PiS Jarosław Kaczyński pobladł, gdy uświadomił sobie, że pytanie w referendum o wprowadzenie euro, jakiego się domaga, jest praktycznie nie do sformułowania.
– Mamy zapytać: czy jesteś za wejściem do strefy euro 1 stycznia 2012 roku? – wskazuje szef rządu. I od razu zwraca uwagę, że nawet jeśli na tak sformułowane pytanie Polacy dadzą negatywną odpowiedź, i tak będzie można wprowadzić euro. Tyle że nie 1, lecz 2 stycznia.
Donald Tusk uważa, że tak naprawdę w uporze PiS, by w sprawie przyjęcia euro przeprowadzać referendum, chodzi o coś zupełnie innego – przyszłoroczne wybory do Parlamentu Europejskiego. Jego zdaniem prezes PiS Jarosław Kaczyński do tego czasu wszelkimi metodami chce zablokować decyzję o przystąpieniu Polski do strefy euro. Obawia się bowiem, że jeśli jego partia wyrazi teraz zgodę na przyjęcie europejskiej waluty, może za to zapłacić utratą poparcia środowisk związanych z Radiem Maryja.
[wyimek]PiS będzie grał na nucie euro do wyborów do PE. Potem zmieni front - Jan Łopata, poseł PSL [/wyimek]
Tak samo widzi to koalicjant PO. – Jest jasne, że PiS będzie grał na nucie euro do wyborów – ocenia Jan Łopata, wiceszef Komisji Finansów z PSL. Jego zdaniem dopiero po ich rozstrzygnięciu PiS zmieni front. – Tylko że to opóźni przyjęcie euro – zaznacza.