Z dokumentów, które opublikował również portal niezależna. pl, wynika, że Niesiołowski, jeden z przywódców „Ruchu”, zaczął udzielać informacji już podczas pierwszego śledztwa. Wówczas Służba Bezpieczeństwa miała jeszcze bardzo małą wiedzę na temat organizacji.
Niesiołowski w kolejnych zeznaniach ujawnił, kto krył się za poszczególnymi pseudonimami. 9 września 1970 roku zobowiązał się udzielić wszystkich informacji w zamian za nadzwyczajne złagodzenie kary. Ale chociaż powiedział wszystko, SB z umowy się nie wywiązała i Niesiołowski dostał wysoki wyrok – siedem lat pozbawienia wolności.
Historyk Antoni Dudek broni Niesiołowskiego. – Był rok 1970. Nikt wtedy jeszcze nie wiedział, jak powinno się zachowywać podczas przesłuchania. Dopiero sześć lat później powstały wytyczne opozycji w tej sprawie – mówi „Rz”.
[wyimek]Niesiołowski udzielił SB obszernych informacji za obietnicę złagodzenia kary[/wyimek]
Obecny wicemarszałek PO w 1989 r. w swojej książce „Wysoki brzeg” sam przyznał, że załamał się w śledztwie. „Musiałem się zdecydować – albo zaprzeczać wszystkiemu i odmówić zeznań, albo zeznawać wykrętnie. Nie miałem odwagi ani siły odmówić zeznań i to był mój największy błąd. Potem nie rozumiałem dlaczego. Nic mnie właściwie nie usprawiedliwiało, poza strachem” – napisał.