Liderzy Libertas Polska zapewniali w marcu, że ich kampania do PE będzie finansowana ze składek polskich wyborców.
„Rz” ustaliła jednak, że polski oddział eurosceptycznej partii irlandzkiego milionera Declana Ganleya może otrzymywać wsparcie z zagranicy. Nie zabezpieczył się przed wpłatami wyborców, którzy nie są obywatelami polskimi.
Partia wysłała niedawno swoim zwolennikom e-mail z zachętą do wpłat na jej rzecz. Kieruje internautów na stronę, na której po podaniu numeru karty można dokonać wpłaty dla Libertas Polska. Ugrupowanie nie weryfikuje darczyńców. Po kliknięciu w kwadrat z napisem: „jestem obywatelem polskim”, pieniądze może wpłacić praktycznie każdy.
Jeśli tak jest, stanowi to złamanie prawa. – Środki finansowe partia polska może przyjmować wyłącznie od obywateli polskich. Na fundusz wyborczy mogą być przyjmowane wyłącznie za pomocą przelewu z konta, karty płatniczej lub czeku – mówi „Rz” Krzysztof Lorenz, dyrektor Zespołu Kontroli Finansowania Partii Politycznych i Kampanii Wyborczych.
– Partia powinna weryfikować wpłaty. I w razie sprzeczności z prawem zwrócić je w ciągu 30 dni.