9 listopada śledczy postawili zarzuty Danucie N. – Jest podejrzana o to, że w 2001 r., działając wspólnie i w porozumieniu z podwładną Janiną L., podrobiła dokumenty wykorzystywane w toku skarbowego postępowania wyjaśniającego, w którym badano pochodzenie majątku jednego z podatników – mówi „Rz” Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. – W rezultacie fałszerstwa urząd skarbowy zakończył postępowanie wobec tego podatnika wynikiem negatywnym.
Podatnik, o którym tak ostrożnie wypowiada się prokuratura, to właśnie Piskorski. Kiedy skarbówka sprawdzała, czy jego majątek ma pokrycie w legalnych dochodach, urzędnicy poprosili go o dokumenty. Przedstawił m.in. wspomniane zaświadczenie z kasyna Jackpol.
Urzędnicy powinni dokument zbadać, by wiedzieć, czy wygrana istotnie miała miejsce. Ale tego nie zrobili. Jak sprawdzali polityka?
Danuta N. – jak twierdzą śledczy – poleciła swojej pracownicy Janinie L. wypisać tak zwaną kwalifikację negatywną do sprawy. – Oznaczało to, że nie ma podstaw podejrzewać, iż podatnik ma nielegalne dochody, i nie ma podstaw do zlecenia kontroli – tłumaczy „Rz” jeden ze śledczych. Poza tym Danuta N. miała polecić podwładnej podrobienie podpisu jednej z pracownic na innym dokumencie.
Efekt był taki, że skarbówka nie zbadała zaświadczenia o wygranej, choć powinno ono wzbudzić jej wątpliwości ze względu na wysoką kwotę.
– Pani N. do końca miesiąca jest na zwolnieniu lekarskim – usłyszeliśmy w Urzędzie Skarbowym Warszawa-Wola.