Obsadzenie stanowiska szefa NBP dopiero po wyborach to zdaniem Waldemara Pawlaka „jedyne sensowne rozwiązanie”.
Donald Tusk apelował już do niego, by w sprawie kandydatury Marka Belki na prezesa banku centralnego nie podejmował ostatecznych decyzji. Pawlak od razu bowiem zapowiedział, że lewicowy premier z lat 2004 – 2005 nie otrzyma poparcia PSL. W piątek powtórzył, że nie akceptuje Belki.
– Nie zgadzamy się z jego poglądami ekonomicznymi. Jego doświadczenie było dobre dziesięć lat temu, dziś potrzebni są ekonomiści z innym spojrzeniem. Nie tak niewolniczym wobec doktryn, ale bardziej twórczym i pomysłowym – mówił Pawlak.
I wyliczał wady kandydata: przyciąga pecha, w polityce nie ma farta, przy pracy zdarzają mu się katastrofalne wpadki, jak w 2001 r., gdy zapowiedź podniesienia podatków zniweczyła wyborczy sukces SLD, a przed wyborami w 2005 r. zostawił lewicę na lodzie, przechodząc na stronę Partii Demokratycznej.
– Trzeba dobierać odpowiednią osobę do czasów i wyzwań, przed jakimi ma stanąć, a nie na odwrót. Jeśli PO jest nim tak zauroczona, to radzę więcej trzeźwego spojrzenia – dodał Pawlak.