Jaka będzie PO po ostatnim kongresie? Wielu polityków tej partii odpowiada krótko: taka sama, tylko bardziej.
Taka sama, bo zmiany we władzach partii przebiegają bez rewolucyjnych wstrząsów. Ale kongres nie rozwiązał żadnego problemu PO. Przeciwnie: przedkongresowa gorączka upubliczniła wewnętrzne spory, coraz wyrazistsze i silniejsze.
Donald Tusk na kongresie po równo starał się grozić palcem i chwalić wszystkie skrzydła. Straszył delegatów, że brak jedności umożliwi powrót do władzy Jarosława Kaczyńskiego i PiS: – Chrońcie Platformę, bo w ten sposób chronicie Polskę przed groźbą recydywy tej ponurej polityki – mówił.
Wrażenie zrobił dobre, ale część działaczy komentowała, że tymi słowami Tusk tylko próbuje wzmocnić swoje jedynowładztwo. Pasuje to do zapowiedzi premiera, że teraz często będzie bywał w Sejmie – dotąd brak kontaktu z parlamentem i partią był jednym z głównych zarzutów wobec niego.
Jeśli Tusk dotrzyma obietnicy, będzie to kolejny znak, że nie chce oddać partii Grzegorzowi Schetynie. Marszałek Sejmu i jego środowisko poniosło pewne straty w czasie ostatnich przepychanek. Ale nie osłabła tam determinacja w walce o utrzymanie pozycji. Ostry wywiad Andrzeja Halickiego – w którym bliski współpracownik Schetyny bezpardonowo zaatakował Tuska – w PO jest odbierany jako sygnał dla wszystkich niezadowolonych z arbitralnych rządów szefa partii.