– To był ich najlepszy urzędnik. Jemu zależało na dobru pacjentów. To fatalna decyzja – komentuje rezygnację Twardowskiego Krzysztof Radkiewicz, wiceszef Porozumienia Zielonogórskiego.
Twardowski prowadził mediacje z Porozumieniem Zielonogórskim – organizacją skupiającą lekarzy rodzinnych, która domaga się od NFZ wyższych stawek za leczenie w przyszłym roku. Lekarze grożą, że jeśli nie dostaną więcej pieniędzy, nie podpiszą umów z funduszem i 3 stycznia przestaną bezpłatnie przyjmować pacjentów.
Twardowski to założyciel i były szef PZ. To za jego kadencji dochodziło do najostrzejszych, najbardziej konfrontacyjnych protestów i sporów z NFZ. Potem w wyborach parlamentarnych organizacja poparła PO, a jej szef wszedł do rządu.
Wczoraj Donald Tusk tłumaczył dziennikarzom: – Mówiłem, chłopie, jesteś w rządzie, to reprezentujesz rząd. Nawet jeśli kiedyś byłeś po drugiej stronie. A jak nie, to trudno.
Dodał, że Twardowski „mentalnie się nie nadaje” do reprezentowania rządu w negocjacjach z lekarzami. – Jak przeglądamy możliwości finansowe państwa, ale też sytuację materialną poszczególnych grup lekarzy, to nic nie wskazuje na to, żeby lekarze rodzinni byli tą najbardziej poszkodowaną grupą – mówił Tusk dziennikarzom.