Chodzi o ostre słowa, które padły podczas publicznej dyskusji na temat katastrofy smoleńskiej, m.in. w Sejmie. Politycy PiS oskarżali wówczas rządzących o zdradę. Teraz politycy Platformy się zastanawiają, czy nie skierować w tej sprawie pozwów do sądu. Konsultowali to już z prawnikami.
– Skonsultujemy to w ramach klubu, ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły – mówi "Rz" Andrzej Halicki, poseł PO. – Ale jak daleko można się posunąć w szkalowaniu i obrażaniu? Trzeba postawić temu tamę.
Zdaniem Halickiego niektóre wypowiedzi polityków PiS powinny być ścigane karnie. – Politycy PiS mówili o zdradzie. To poważne oskarżenie. Zdrada jest przecież działaniem na szkodę państwa, inspirowanym z zewnątrz. Czy nie powinien zainteresować się tym prokurator? – pyta poseł PO.
W sprawy sądowe nie zamierza się jednak angażować premier Donald Tusk. Jeśli zapadnie decyzja o sądzeniu się z politykami PiS, wnioski składaliby posłowie Platformy.
Tymczasem oba kluby poskarżyły na siebie nawzajem do Komisji Etyki Poselskiej. Klub PiS chce, by ta ukarała Donalda Tuska i Adama Szejnfelda. Tego ostatniego m.in. za to, że nazwał Kaczyńskiego "marionetką w rękach Putina".