Kancelaria Prezydenta oficjalnie poinformowała wczoraj, że decyzję o terminie wyborów Bronisław Komorowski podejmie po konsultacjach, które rozpocznie od zasięgnięcia opinii Państwowej Komisji Wyborczej.– Nie otrzymaliśmy jeszcze zaproszenia, ale jesteśmy do dyspozycji – mówi „Rzeczpospolitej” szef Krajowego Biura Wyborczego Kazimierz Czaplicki.[wyimek]30 mln zł trzeba będzie dołożyć do zaplanowanych wydatków na wybory, jeśli będą dwudniowe[/wyimek]

Ostatnio pojawiły się informacje, że wybory mogłyby się odbyć 6 listopada. Urzędnicy głowy państwa zwracają jednak uwagę, że ostatni możliwy ich termin to 30 października. W grę wchodzą jeszcze: 9, 16 lub 23 października.

Dla PKW ważniejsza od terminu wyborów (bo te wiadomo, że trzeba przygotować) jest odpowiedź na pytanie, czy głosowanie będzie jedno- czy dwudniowe. Niedawno uchwalony kodeks wyborczy daje bowiem możliwość, by wybory trwały dwa dni. Decyzja należy do prezydenta. – Nie wiadomo jeszcze, czy to będą wybory jedno- czy dwudniowe – informuje Joanna Trzaska-Wieczorek, szefowa prezydenckiego biura prasowego. Z pałacu docierają jednak sygnały, że wariant dwudniowy jest tam brany pod uwagę.– Byłby to cenny element zwiększający frekwencję. Nikogo nie trzeba przekonywać, że w ciągu dwóch dni do urn pójdzie więcej Polaków – mówi Waldy Dzikowski (PO), szef specjalnej komisji sejmowej, która pracowała nad zmianami prawa wyborczego. Wskazuje na pozytywne doświadczenia z referendum w sprawie przystąpienia Polski do UE, które trwało dwa dni i tylko dzięki temu udało się przekroczyć 50-proc. próg konieczny, by było ważne.

Przeciwnicy tej koncepcji podkreślają inny aspekt: koszty. – Dwudniowe głosowanie nic nie daje, a koszty podnosi znacząco – mówi Zbigniew Girzyński (PiS), wiceszef Komisji ds. Prawa Wyborczego.

Kazimierz Czaplicki uspokaja, że PKW jest na to przygotowana. Przyznaje jednak, że koszty organizacji dwudniowych wyborów są wyższe o około 30 proc. W specjalnej rezerwie na wybory odłożone jest blisko 90 mln zł, bo na tyle szacowany jest koszt głosowania jednodniowego. Gdyby miało ono trwać dwa dni, trzeba będzie dołożyć ok. 30 mln zł, najprawdopodobniej z rezerwy na referenda.