Wizerunkowy bonus wynikający z połączenia kilku partii opozycyjnych jest oczywisty. Wyborcy uważają, że szeroka koalicja zarówno do wyborów europejskich, jak i parlamentarnych na jesieni to najlepszy sposób startu opozycji. Ale czy to przełoży się na wygraną?
Według sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej" w wyborach europejskich wizję utworzenia „jednej koalicji dla wszystkich partii opozycyjnych" popiera 39 proc. badanych, w wyborach parlamentarnych – 37 proc. Nieco mniejsza grupa uważa, że mogłoby to być „kilka mniejszych koalicji" – w wiosennych wyborach to 23 proc., a w jesiennych – 22 proc. respondentów. Proporcje są więc prawie identyczne.
Różnica widoczna jest przy postrzeganiu wyborów w pytaniu, czy partie opozycyjne powinny startować osobno. Przy głosowaniu europejskim uważa tak 21 proc., a przy parlamentarnym – 25 proc. Może to wynikać z przywiązania wyborców do istniejących partii i chęci głosowania jak najprecyzyjniej zgodnie z własnymi poglądami w wyborach do Sejmu, podczas gdy w wyborach europejskich główną osią podziału pozostaje stosunek do Unii i ewentualna perspektywa polexitu. I taki właśnie cel przyświeca twórcom Koalicji Europejskiej.
– Powołujemy Koalicję Europejską po to, żeby bronić Polski przed siłami antyeuropejskimi, przed tymi, którzy osłabiają, niszczą polską pozycję w Unii Europejskiej – mówił Grzegorz Schetyna podczas założycielskiej konferencji z udziałem SLD, PSL, Nowoczesnej i Zielonych.