Politycy SLD uważają, że właśnie z tego powodu Biedroń, który chciał pilotować tę ustawę, zdecydował się na współpracę z Kaliszem. - Palikotowcy nie mają prawnika, który pomógłby im tak przygotować projekt ustawy, żeby ominąć ewentualne zastrzeżenia Sądu Najwyższego. Bez Ryśka do dziś Palikot tylko by deklarował, że tę ustawę złoży - ironizuje jeden z posłów SLD.
Jak rozwiano te wątpliwości? - Związek partnerski dopiero po roku od rejestracji uzyskiwałby takie prawa jak małżeństwo - mówi "Rz" Dariusz Joński, rzecznik Klubu SLD.
Ustawa o związkach partnerskich ma spore szanse na uchwalenie, bo lewica może liczyć na współpracę z Platformą Obywatelską. Premier Donald Tusk przed wyborami deklarował, że PO zajmie się tym niezwłocznie po wyborach. Rzeczywiście w Klubie PO pracuje nad ustawą. Pilotuje ją poseł Artur Dunin, który powiedział "Rz", że pod koniec stycznia przedstawi klubowi wstępną propozycję przepisów.
- Adresujemy je do par heteroseksualnych żyjących w związkach, ale pary homoseksualne również będą mogły z nich korzystać - mówi. - Proponujemy prawo do dziedziczenia po partnerze, ale nie do wspólnego opodatkowania.
Ale bez wojny o związki partnerskie się nie obejdzie. Wiadomo, że PiS i Solidarna Polska nie poprą takich rozwiązań. Do boju szykują się też prawicowe organizacje pozarządowe. Fundacja Mamy i Taty już zorganizowała akcję wysyłania protestów do premiera w tej sprawie. Dotychczas do Kancelarii Premiera wysłano ponad 5 tys. petycji przeciwko planom zrównania praw związków partnerskich z małżeństwami, które zapisano w jednym z rządowych dokumentów. - Jesteśmy przeciwnikami regulacji, które zrównywałyby związki partnerskie, zwłaszcza osób tej samej płci, z rodzinami - mówi Paweł Woliński, prezes fundacji. - Wykładnią jest dla nas stanowisko Sądu Najwyższego.
- To nie jest stanowisko sądu, tylko opinia jednego sędziego znanego z konserwatywnych poglądów - ripostuje Dunin.