- To, co mnie irytuje w polityce, to przepychanki. Możemy się różnić co do tego jak realizować pewne cele, ale te cele powinny być wspólne. Jeśli chodzi o to, co jest zapisane w konstytucji, nie powinniśmy się różnić - powiedziała w programie „Onet Rano” Sylwia Spurek. - Żadne badania nie powinny wpływać na to, jak dany rząd realizuje swoje konstytucyjne obowiązki - dodała.
Czytaj także: Sylwia Spurek: Nikt nie ma moralnego prawa mówić, czy zawiesić strajk nauczycieli
Kandydatka do Parlamentu Europejskiego z list partii Wiosna skomentowała również ostatnie wydarzenia związane ze strajkiem nauczycieli. - Obserwujemy od kilku tygodni festiwal pogardy i lekceważenia. Mam wrażenie, że dotyczy to kilku grup społecznych - powiedziała. Podkreśliła także, że między strajkiem nauczycieli i zeszłorocznym protestem osób niepełnosprawnych jest pewna "analogia". - W trakcie tamtego protestu padały różne pogardliwe sformułowania. Powinniśmy wszyscy pamiętać o tym, jak rząd PiS traktował te osoby w Sejmie. Ta kotara (odgradzająca protestujących w czasie Zgromadzenia Parlamentarnego NATO - red.), to było niegodne, podłe. Mam wrażenie, że nauczyciele też są teraz grupą, z której rząd robi wroga publicznego - stwierdziła. - To jest na zasadzie dziel i rządź. Musimy stworzyć jakiegoś wroga. Jeśli nie ma go z zewnątrz, stwórzmy go u siebie - dodała. Spurek wymieniła również inne niezadowolone grupy, w tym między innymi lekarzy rezydentów oraz pracowników pomocy społecznej. - Jest burza, nawałnica tych strajków i rząd który jest bierny. Osoby, które są odpowiedzialne za te obszary mają kampanię wyborczą. Beata Szydło, Anna Zalewska, nie ma ich - podkreśliła i skrytykowała premiera, mówiąc, że pojechał do USA, aby "opowiadać tam bajki" zamiast usiąść do rozmów. - Manipuluje się nami, mówiąc, że jest jakieś porozumienie, a nauczyciele traktują dzieci jako zakładników. Mam wrażenie, że mamy do czynienia z odwrotną sytuacją. To rząd traktuje dzieci i rodziców jako zakładników - podkreśliła. - Myślę że nikt z tych rodziców, którzy mają dzieci w tym wieku (maturalnym - red.), nie miał spokojnych świąt. Każdy zastanawiał się co dalej - stwierdziła.