Wczoraj syn ministra ogłosił, że nie postąpi tak jak zapowiadał premier Donald Tusk, powołując jego ojca na szefa resortu rolnictwa. Daniel Kalemba pracuje w Agencji Rynku Rolnego (ARR) od 2002 r. (rządziła wtedy koalicja SLD-PSL - red.), a jego ojciec Stanisław Kalemba (PSL) został ministrem po skandalu, jaki wywołało ujawnienie przez "Puls Biznesu" taśm, z których wynikało, że w podległych resortowi rolnictwa i ARR spółkach, dochodzi do nepotyzmu. Czytaj więcej
Kalemba przekonuje, że w ARR przeszedł kolejne szczeble kariery i nie chce tego przekreślać w związku z nominacją ojca. Bronią go również politycy PSL. - Nie dajmy się zwariować, bo lotnisko w Gdańsku to też nie jest prywatne przedsięwzięcie. Wtedy syn Tuska też musiałby odejść - stwierdził wczoraj Jarosław Kalinowski.
Michał Tusk, który z "Gazety Wyborczej" przeszedł do nadzorowanego przez samorządowców PO portu lotniczego w Gdańsku, skomentował w TVN24 tę sprawę. Jego zdaniem Kalemba nie powinien odchodzić, niezależnie od tego w jakich okolicznościach otrzymał swoją posadę. - Jeśli mamy człowieka, który 10 lat pracuje w Agencji - bodajże Rynku Rolnego - czyli syna pana ministra Kalemby, to bez względu na to, jak się tam dostał, po 10 latach na pewno jest osobą doświadczoną i jego strata mogłaby być dosyć duża dla przedsiębiorstwa, w którym pracuje - powiedział.
Syn premiera zapewnia, ze rozumie "problem nepotyzmu na styku polityki, biznesu i spółek Skarbu Państwa czy rozmaitych agencji". Dodał jednak, że sprawie towarzyszy też "pewna historia medialna".
Zapewnił, że w jego przypadku oferta pracy dla gdańskiego lotniska była uczciwa. - Wynikała z takiej, a nie innej potrzeby portu lotniczego, który miał po prostu potrzeby zatrudnienia kogoś takiego na tym stanowisku z odpowiednią wiedzą i kwalifikacjami i wtedy nie zgłaszał (premier - red.) jakichś obiekcji, a więc teraz też nie powinien - powiedział. Dodał, że nie zamierza reagować na apele o rezygnacje z tego stanowiska.