Platforma Obywatelska. Przywódca PO może być jeden

Premier pacyfikuje konserwatystów. Czy sprawa związków partnerskich doprowadzi do rozłamu w Platformie?

Aktualizacja: 22.02.2013 10:17 Publikacja: 21.02.2013 20:13

Donald Tusk przywołuje do porządku konserwatystów. Grozi im, że jeśli będą nadal kwestionować jego przywództwo w Platformie, wyrzuci ich z partii.

Na środowym spotkaniu z posłami PO w Kancelarii Premiera emocje udzieliły się wszystkim. Premier w płomiennej przemowie postawił jasne ultimatum: albo będzie porozumienie w sprawie związków, albo konserwatyści zostaną wypchnięci z PO i będą współpracować z rządem, ale jako osobna partia. Bo sprawa związków partnerskich zdaniem premiera nie jest kwestią sumienia, ale przywództwa w partii. – Lider może być tylko jeden i ma nim być Donald Tusk – mówi nam poseł Platformy, obecny na spotkaniu w KPRM.

To wyraźny przytyk pod adresem ministra sprawiedliwości i nieformalnego lidera grupy konserwatystów Jarosława Gowina. On sam miał odpowiedzieć, że sprawa związków partnerskich od początku szkodzi partii.

Odniósł się też do słów Donalda Tuska, który mówił, że Platformie szkodzą skrajności. Gowin odpowiedział, że premier, popierając liberalny projekt Artura Dunina, staje po stronie skrajności. A winnymi ewentualnego rozłamu nie będą konserwatyści, lecz ci, którzy promowali projekt Dunina. Chodzi o związane z Grzegorzem Schetyną kierownictwo Klubu PO (z szefem Rafałem Grupińskim na czele).

Konserwatystów ostro zaatakowali także pozostali posłowie PO. – Każdy miał tam jasno rozpisaną rolę. Donald chciał pokazać, że albo będzie obowiązywać jego wizja, którą popiera większość posłów, albo nie ma Platformy. A miernikiem lojalności mają być związki partnerskie – mówi „Rz” jeden z uczestników spotkania. – Przy takim stawianiu sprawy możemy nie dotrwać do końca kadencji.

Bo jest dość mało prawdopodobne, by wszyscy konserwatyści nagle zmienili zdanie i zagłosowali za związkami homoseksualnymi. – Zostaliśmy doprowadzeni do ściany. My nie możemy się już cofnąć – mówi „Rz” jeden z konserwatywnych posłów.

Ale są też inne głosy. – Premier zrobił pokazówkę, by media pokazały, że był twardy i że dalej panuje nad partią – mówi „Rz” polityk PO.

Tusk na środowej konferencji prasowej wyraźnie powiedział, że chodzi mu głównie o uregulowanie związków homoseksualnych. Na razie pomysł Platformy na wyjście z impasu jest prosty: z klubu wyjdą dwa projekty – liberalny Dunina i bardziej konserwatywny. Platforma zagłosuje tak, by wszystkie trafiły do komisji, a ostatecznie jednomyślnie ma poprzeć jeden, wspólny projekt.

Na ile to realne? Przy in vitro także były dwa różne projekty – konserwatywny i liberalny, z którego miał powstać jeden, wspólny. Do dziś nie udało się wypracować kompromisu wewnątrz partii.

– Premier postawił przed nami zadanie, by do połowy marca wypracować stanowisko w sprawie związków partnerskich – mówi „Rz” sympatyzujący z konserwatystami Czesław Mroczek, wiceminister obrony. – W tej chwili jest w klubie różnica zdań na ten temat, są dwa różne projekty. Ale jest szansa na kompromis. Przypominałem na posiedzeniu klubu, że siłą Platformy jest to, że przez ostatnie lata zmieniała Polskę, unikając jednak światopoglądowych wstrząsów.

Z kolei inny konserwatysta John Godson podkreśla, że dobrym rozwiązaniem jest pomysł prezydenta. Zaproponował on nowelizację istniejących już ustaw, by wprowadzić ułatwienia parom w nieformalnych związkach. – Jestem przeciw instytucjonalizacji związków partnerskich. Grupa konserwatywna opracowuje projekt, który wychodzi naprzeciw problemom i godności osób homoseksualnych, np. w sprawie dziedziczenia czy odwiedzin w szpitalu – mówi „Rz”. – Premier inaczej rozumie ten problem. Dla mnie głosowanie w sprawie związków to sprawa sumienia. On uznaje to za kwestionowanie jego przywództwa. Nie wierzę, że Platforma wprowadzi dyscyplinę w tej sprawie, bo trudno by mi było dalej w tym klubie funkcjonować – mówi Godson.

By potwierdzić swoje przywództwo, Donald Tusk rozważa zmianę sposobu wyłaniania szefa PO. Jak podał RMF FM, premier chce, by szefa partii wybierali nie delegaci na zjeździe partii, lecz wszyscy jej członkowie w wyborach bezpośrednich. Takie głosowanie PO przetestowała w 2010 r. w prawyborach prezydenckich.

Donald Tusk przywołuje do porządku konserwatystów. Grozi im, że jeśli będą nadal kwestionować jego przywództwo w Platformie, wyrzuci ich z partii.

Na środowym spotkaniu z posłami PO w Kancelarii Premiera emocje udzieliły się wszystkim. Premier w płomiennej przemowie postawił jasne ultimatum: albo będzie porozumienie w sprawie związków, albo konserwatyści zostaną wypchnięci z PO i będą współpracować z rządem, ale jako osobna partia. Bo sprawa związków partnerskich zdaniem premiera nie jest kwestią sumienia, ale przywództwa w partii. – Lider może być tylko jeden i ma nim być Donald Tusk – mówi nam poseł Platformy, obecny na spotkaniu w KPRM.

Pozostało 83% artykułu
Polityka
Jacek Sutryk: Rafał Trzaskowski zwycięzcą debaty w Warszawie. To czołówka samorządowa
Polityka
Czy w Polsce wróci pobór? Kosiniak-Kamysz: Zasadnicza służba wojskowa tylko zawieszona
Polityka
Dlaczego Koła Gospodyń Wiejskich otrzymywały pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości?
Polityka
Przeszukanie domu Zbigniewa Ziobry trwało prawie dobę
Polityka
„Nadzieja zdemobilizowanych”: nowy raport pokazuje ryzyka dla koalicji rządzącej