Bartłomiej Sienkiewicz, który w poniedziałek dobierze nominację od prezydenta na stanowisko ministra spraw wewnętrznych, ostatnio był znany ze swej publicystki, za którą nominowany był nawet do prestiżowej dziennikarskiej nagrody Grand Press.
Gdy zacznie rządzić w jednym z najważniejszych resortów w państwie, z pewnością będzie miał mniej czasu na pisanie niezwykle erudycyjnych tekstów. Takich choćby jak opublikowany w grudniowym numerze Przeglądu Politycznego artykuł, który najprawdopodobniej stanowi credo nowego szefa MSW. Już sam jego tytuł zastanawia: „Państwo na niby". Czyżby Sienkiewicz, tuż przed wejściem na szczyty struktur tego państwa uważał, że ono jest na niby, że jest tylko fantomem?
W konkluzji artykułu, stanowiącego polemikę z książką Jana Sowy „Fantomowe ciało króla", w którym opisuje kłopoty Polaków ze swym państwem na przestrzeni wieków, Sienkiewicz pisze: „Zimna wojna domowa jaką toczymy od siedmiu lat jest jak pełzająca konfederacja – udając politykę de facto jest jej zaprzeczeniem. Paraliżuje państwo i zdolność do jego korekty, do jednej słabości dodaje kolejne."
A zatem wchodzący do rządu Platformy erudyta Sienkiewicz toczony od 2005 roku spór PO z PiS uważa za czynnik paraliżujący państwo i uniemożliwiający jego reformę. Niezwykle ciekawe jest więc pytanie, jak będzie – już w rządzie – próbował to państwo zmieniać?
Skąd zdaniem Sienkiewicz bierze się nasz kłopot z państwem? Ponieważ, zamiast zabrać się za jakąkolwiek myśl państwowotwórczą, Polacy uciekają w historyczne mrzonki. „Rozpięci między nostalgią za przeszłością a pogardą dla współczesności, niepotrafiący „przekroczyć siebie" w tworzeniu państwa – nie na miarę Batorego, lecz na miarę dzisiejszych ograniczeń i wyzwań. Z tego zapewne powodu być może nie zauważamy, że żyjemy na co dzień w kolejnym fantomie. Wystarczyło by polityk sprawujący przez ostatnie pięć lat władzę zachwiał się w swoim autorytecie politycznym, a wydaje się, że wszystko zaczyna wracać do normy: państwo przestaje istnieć, zaczyna rozkładać się w przyspieszonym tempie, skoro jedyna siła je scalająca była władzą jednego człowieka, a nie reguł i procedur, rozsądku i dobrego zwyczaju."