Kampania wyborcza wewnątrz PO ruszyła na dobre. Za dwa tygodnie Rada Krajowa Platformy ogłosi kalendarz wyborczy. Jeszcze przed wakacjami odbędzie się konwencja partii, która zatwierdzi nowe zasady wyboru przewodniczącego Platformy.
Premier w piątek w Radiu TOK FM zapowiedział buńczucznie: – Szczerze powiedziawszy, nie ma jednoznacznego lidera, o którym mógłbym powiedzieć, że na pewno poradzi sobie lepiej ode mnie.
Tyle że jedność Platformy pod przywództwem Tuska to przeszłość. W partii jest w tej chwili kilka frakcji, a rozgrywka ich liderów zdecyduje o tym, jakie Tusk zdobędzie poparcie.
Choć Tusk jest nadal najsilniejszym politykiem Platformy, jego frakcja w partii wcale nie jest liczna. Premier przez lata oddalał się od struktur PO, dlatego też obawia się kolejnych wyborów. A ściślej: obawia się kolejnych wyborów na starych zasadach, wedle których szefa PO wybierają delegaci na krajową konwencję partii.
Znany z telewizji
Dlatego też premier postanowił zmienić zasady gry: domaga się wprowadzenia powszechnych wyborów szefa Platformy, czyli głosowania wszystkich członków partii. Wedle złośliwości powtarzanej przez posłów PO, szeregowi członkowie partii uwielbiają Tuska, bo znają go wyłącznie z telewizji. W takich wyborach nikt nie ma z Tuskiem szans.