Pierwsze kuszenie Grzegorza Schetyny

Premier spotkał się w piątek z byłym marszałkiem. Donald Tusk nie chce go jako przeciwnika w wyborach przewodniczącego Platformy.

Aktualizacja: 09.03.2013 12:15 Publikacja: 09.03.2013 10:00

Kampania wyborcza wewnątrz PO ruszyła na dobre. Za dwa tygodnie Rada Krajowa Platformy ogłosi kalendarz wyborczy. Jeszcze przed wakacjami odbędzie się konwencja partii, która zatwierdzi nowe zasady wyboru przewodniczącego Platformy.

Premier w piątek w Radiu TOK FM zapowiedział buńczucznie: – Szczerze powiedziawszy, nie ma jednoznacznego lidera, o którym mógłbym powiedzieć, że na pewno poradzi sobie lepiej ode mnie.

Tyle że jedność Platformy pod przywództwem Tuska to przeszłość. W partii jest w tej chwili kilka frakcji, a rozgrywka ich liderów zdecyduje o tym, jakie Tusk zdobędzie poparcie.

Choć Tusk jest nadal najsilniejszym politykiem Platformy, jego frakcja w partii wcale nie jest liczna. Premier przez lata oddalał się od struktur PO, dlatego też obawia się kolejnych wyborów. A ściślej: obawia się kolejnych wyborów na starych zasadach, wedle których szefa PO wybierają delegaci na krajową konwencję partii.

Znany z telewizji

Dlatego też premier postanowił zmienić zasady gry: domaga się wprowadzenia powszechnych wyborów szefa Platformy, czyli głosowania wszystkich członków partii. Wedle złośliwości powtarzanej przez posłów PO, szeregowi członkowie partii uwielbiają Tuska, bo znają go wyłącznie z telewizji. W takich wyborach nikt nie ma z Tuskiem szans.

Przygotowania do zmiany zasady wyboru Tusk prowadził w tajemnicy od dawna. Na jego polecenie sekretarz generalny PO Andrzej Wyrobiec prowadził weryfikację członków partii. W teorii miało to być czyszczenie Platformy z martwych dusz po prezydenckich prawyborach, w których zagłosowała niespełna połowa członków partii. Ale dla jedynego realnego konkurenta Tuska, wiceszefa PO Grzegorza Schetyny, nie było tajemnicą, że to tworzenie listy wyborców  i przygotowanie do zmiany zasad wyłaniania szefa Platformy.

Schetyna to lider największej wewnętrznej frakcji w Platformie. Jego ludzie kierują kilkoma ważnymi regionami, w tym Mazowszem (Andrzej Halicki) i Wielkopolską (Rafał Grupiński). Schetyna cieszy się dużym poparciem w aparacie partii, który sam w dużej mierze tworzył jako wieloletni sekretarz generalny. Tusk zmienia zasady wyborów, bo wierzy, że Schetyna ma szanse na dobry wynik.

Grupiński mówi wprost: – Schetyna byłby niezłym szefem Platformy.

Ruszyły targi

A sam Schetyna podgrzewa atmosferę. W czwartek oświadczył, że decyzję o kandydowaniu ujawni jesienią. – To zaproszenie do negocjacji dla Tuska – mówi nam jeden z ministrów PO. Panowie spotkali się w piątek, targi ruszyły. Tusk sugeruje, że Schetyna mógłby go w przyszłości zastąpić. – Wydaje się, że Schetyna dobrze czuł się w roli mojego naturalnego następcy, a nie naturalnego konkurenta. Wydaje się moim młodszym bratem – mówił w TOK FM.

Stronnik Schetyny: – To na razie mgliste deklaracje. Donald już wiele razy zmieniał zdanie. Przecież kończąca się kadencja miała być jego ostatnią na fotelu szefa Platformy.

Schetyna ma dla Tuska inną propozycję, co sugeruje w wywiadach: „Ja na szefa partii, ty na premiera". Ale to dla Tuska nie do przyjęcia.

Czy Schetyna ostatecznie wystartuje? Wedle rozmówców z jego otoczenia, niemal na pewno tak. Schetyna pytany tylko się uśmiecha, powtarzając, że poważne wybory wymagają dwóch kandydatów.

Zaczął od starcia z Tuskiem o zmianę zasad wyborów. Kiedy okazało się, że nie jest jej w stanie zablokować, zaczął lansować swój wariant: wybory powszechne, ale na zjazdach regionalnych albo okręgowych Platformy. Premierowi na rękę jest głosowanie internetowe, z pominięciem struktur partii. Ta różnica zdań pokazuje, jak mało jest zaufania między Tuskiem i Schetyną, bo w praktyce to spór o to, kto będzie liczył głosy.

Wybory odbędą się pod koniec lutego 2014 r., a więc dwóch głównych konkurentów czeka długa kampania.

Bez względu na to, jakie będą zasady wyborów, Schetyna z Tuskiem nie wygra. Według  szacunków swych przeciwników Schetyna może liczyć na ok. 20–30 proc. poparcia. Jego zwolennicy są większymi optymistami, ale i oni nie mają złudzeń. Tyle że on o wygraną nie walczy.

Baronowie w rządzie

Schetyna bije się o to, by Tusk wygrał z jak najmniejszą przewagą. To będzie dowód, że – wbrew swym słowom w TOK FM – premier już jedynowładcą Platformy nie jest. Dobry wynik Schetyny miałby mu zagwarantować stanowisko wiceszefa PO lub sekretarza partii z realną władzą, swoimi ludźmi we władzach partii i w rządzie. Dziś jest pierwszym wiceszefem PO, ale tylko na papierze.

Premier kusząc Schetynę, jednocześnie przygotowuje się do pojedynku z nim. Według naszych informacji, podczas zapowiadanej przez Tuska letniej rekonstrukcji, do rządu miałoby wejść kilku regionalnych baronów Platformy, co zagwarantowałoby premierowi wsparcie ich struktur. Żywa jest plotka, że ministrem sportu zostanie Ireneusz Raś, szef PO w Małopolsce. Nominacja dla Rasia byłaby równocześnie gestem pod adresem dwóch wpływowych frakcji w PO, skonfliktowanych ze Schetyną. Raś to przedstawiciel tzw. spółdzielni, czyli polityków drugiego szeregu w Klubie Parlamentarnym PO.

Raś to także twardy konserwatysta, ale wrogi Jarosławowi Gowinowi. Wciągnięcie go do rządu podzieliłoby konserwatystów, co jest jednym z celów Tuska przed wewnętrznymi wyborami.

Kiedy w minionym tygodniu Tusk rozważał odwołanie Gowina, najpoważniejszym kandydatem na jego miejsce był Cezary Grabarczyk, inny „spółdzielca", wiceszef łódzkiej PO. Według naszych informacji Grabarczyk wciąż jest w grze, bo choć atmosfera wokół Gowina zelżała, to jego dymisja w ciągu kilku miesięcy jest bardzo prawdopodobna.

Czemu Tusk nie odwołał Gowina już teraz? Wedle naszych rozmówców kluczowe było to, że Gowin mógłby się na nowo zbliżyć do Schetyny, z którym współpracował już w minionej kadencji. W dodatku w razie wyrzucenia z rządu, Gowin zamierzał ogłosić swój start w wyborach na szefa PO. Rozpocząłby długotrwały festiwal krytykowania premiera, a jako jego wyborczy konkurent byłby bezkarny. Tuskowi taki korespondencyjny pojedynek z Gowinem nie jest w tej chwili potrzebny. – Tusk chce odwołać Gowina, ale wtedy, gdy powinie mu się noga. Wyrzuconemu za nieudolność ciężko będzie kandydować na szefa partii – mówi nam jeden z ministrów.

Gowinowcy są przekonani, że cichego wsparcia ich patronowi udzielił prezydent, co miało zatrzymać dymisję. Rzeczywiście, Bronisław Komorowski mówił w sprawie związków partnerskich podobnie jak Gowin. Nie znaczy to jednak, że ministra wspiera. Według naszych rozmówców, Komorowskiemu zależy na utrzymaniu status quo w szefostwie partii. Dlatego w walkę o przywództwo w PO angażować się nie zamierza. Chce jedynie, by partia się nie podzieliła, bo to źle wróży jego drugiej prezydenckiej kadencji.

Obawa o podziały w PO jest powszechna. Wśród polityków PO panuje przekonanie, że kampania będzie brudna, a bez względu na wynik wyborów partia wyjdzie z nich osłabiona.

Kampania wyborcza wewnątrz PO ruszyła na dobre. Za dwa tygodnie Rada Krajowa Platformy ogłosi kalendarz wyborczy. Jeszcze przed wakacjami odbędzie się konwencja partii, która zatwierdzi nowe zasady wyboru przewodniczącego Platformy.

Premier w piątek w Radiu TOK FM zapowiedział buńczucznie: – Szczerze powiedziawszy, nie ma jednoznacznego lidera, o którym mógłbym powiedzieć, że na pewno poradzi sobie lepiej ode mnie.

Pozostało 94% artykułu
Polityka
Stanisław Tyszka: Obecny rząd to polityka pełnej kontynuacji i teatr wojny
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Polscy żołnierze na Ukrainie? Jednoznaczna deklaracja Radosława Sikorskiego
Polityka
Nie będzie kredytu 0 proc. Chaos w polityce mieszkaniowej się pogłębia
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Beata Szydło o Karolu Nawrockim: Grupa osób, która go kojarzyła, była niewielka