Stany Zjednoczone jako czołowa gospodarka świata i ojczyzna dolara – waluty międzynarodowych rozliczeń – mogą naciskać na nielubiane rządy, zakręcając im kurek z zagranicznymi inwestycjami. Waszyngtonowi nie wystarcza już straszenie sankcjami firm amerykańskich. Kary mogą też dotknąć biznes z innych państw, w tym europejski.
Unia wyraża swój zdecydowany sprzeciw wobec eksterytorialnego zastosowania jednostronnych środków nałożonych na Kubę – napisały we wspólnym oświadczeniu Federica Mogherini, unijna wysoka przedstawiciel ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, oraz Cecilia Malmström, unijna komisarz handlu. Ale werbalny opór nie wystarczy. Dlatego Bruksela zapowiedziała, że każda amerykańska firma czy obywatel, które przez amerykański sąd doprowadzą do konfiskaty mienia firmy europejskiej, będą narażone na utratę swoich aktywów w UE.
Karanie za Kubę
Ten nowy transatlantycki spór to efekt wcześniejszej decyzji Waszyngtonu o odwieszeniu części ustawy Helmsa-Burtona, zwanej też Libertad. Uchwalona w 1996 roku zaostrzyła sankcje wobec Kuby, wprowadzając możliwość pozwania zagranicznych firm, które korzystają z majątku należącego przed rewolucją kubańską do amerykańskich obywateli. Pozwala ona także składać pozwy Kubańczykom, którzy uciekli do USA i stali się obywatelami tego kraju, a w odwecie Hawana zabrała im ich kubańskie aktywa. Prawo Libertad nigdy nie było w tej części stosowane.
Zielone światło dla jego uznawania przez administrację rządową dał Donald Trump w styczniu. Było to reakcją na aktywne wspieranie przez Hawanę wenezuelskiego dyktatora Nicolasa Maduro. Ustawa ma wielką siłę rażenia, bo pozwala na domaganie się pieniędzy od tych, którym łatwo zająć rachunki, jeśli tylko prowadzą jakiekolwiek interesy w USA. A to raczej norma w wypadku wielkich zagranicznych firm obecnych na Kubie.
– Każdy zaangażowany w interesy z Kubą powinien mieć się na baczności. Stosowanie w pełni prawa Helmsa-Burtona daje kubańskim Amerykanom szansę na sprawiedliwość – powiedział sekretarz stanu Mike Pompeo. Amerykański Departament Stanu ma listę zweryfikowanych roszczeń wobec Kuby, które opiewają na 8 mld USD. Ale to tylko te przedstawione przez osoby, które były amerykańskimi obywatelami przed rewolucją kubańską 1959 roku. Do tego mogą dojść dziesiątki miliardów USD żądane przez Kubańczyków, którzy osiedli w USA później.