Będzie 100 naszych kandydatów na 100 miejsc na jesienne wybory – powtarzają politycy opozycji, zwłaszcza Platformy Obywatelskiej. W poniedziałek mówił o tym Andrzej Halicki na antenie Radia ZET.
Jak wynika z naszych informacji, rozmowy o takiej liście rzeczywiście są, ale daleko do jej ustalenia. W wizji niektórych naszych rozmówców z opozycji przejęcie Senatu zmieniłoby polityczny układ sił, nawet jeśli PiS kontrolowałby cały czas Sejm. Zwłaszcza osoba, która byłaby marszałkiem Senatu z opozycji, w scenariuszach rozważanych przez opozycję zyskiwałaby znaczenie.
– Ktoś taki byłby wtedy faktycznym liderem opozycji, zwłaszcza że jeśli chodzi o Sejm i władzę w Polsce, nastąpiłaby porażka Grzegorza Schetyny – sugeruje nasz rozmówca z opozycji. W tej wersji Senat staje się przyczółkiem opozycji na kolejne wybory, zwłaszcza na kampanię prezydencką. Ale nawet ułożenie tej wspólnej listy będzie trudne.
Potrzeba kandydatów
Gra o Senat jest trudna i z innych przyczyn. W ostatnich miesiącach w mediach funkcjonuje projekt „wspólna lista pod auspicjami Donalda Tuska". Ale bolesna porażka Koalicji Europejskiej w wyborach 26 maja mogła zmienić kalkulacje osób, które miały w tym projekcie uczestniczyć.
Takie sygnały docierają też do polityków obozu Zjednoczonej Prawicy. – W ubiegłym tygodniu byłem między innymi na Śląsku, tam spotkałem się z jednym z prezydentów, który powiedział mi, że miał uczestniczyć w tym projekcie, ale po druzgocącej porażce KE postanowił się z tego wycofać – mówił w poniedziałkowym programie #RZECZoPOLITYCE Jarosław Gowin.