– Pomyliłem się. Ta ustawa to nie moja „działka”, więc nie miałbym powodu, by głosować wbrew stanowisku klubu – mówi „Rz” Marcin Mastalarek z PiS. Wraz z 12 innymi posłami swojego klubu w połowie lipca zagłosował w Sejmie za jedną z senackich poprawek do zmian w ustawie o transporcie kolejowym. Jak ustaliła „Rz”, najprawdopodobniej wszyscy z nich się pomylili.
Poprawka dotyczyła organizacji pracy Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych. Błąd PiS nie miał wpływu na jej losy, bo przeszła głosami m.in. PO.
Jednak wpadka jest poważna, biorąc pod uwagę to, że kluby parlamentarne stosują systemy mające uniemożliwić pomyłki posłów w głosowaniach. Rozdają parlamentarzystom specjalne ściągawki, a poszczególne ustawy mają w klubach swoich sprawozdawców, którzy na sali obrad pokazują, jak głosować.
Ten system nie zawsze się jednak sprawdza, a do pomyłek w głosowaniach, choć na mniejszą skalę, dochodzi stale. Dlatego w Sejmie coraz głośniej mówi się o potrzebie wprowadzenia możliwości korekty głosu już po jego oddaniu.
Problemy w komunikacji
Dlaczego politycy PiS się pomylili? Posłowie, z którymi rozmawiała „Rz”, mają problemy z odtworzeniem okoliczności głosowania. Jest wśród nich Krzysztof Jurgiel, wiceszef klubu, zajmujący miejsce z przodu sali. Jednak pomylili się głównie siedzący obok siebie posłowie z ostatniego rzędu. Sugerowałoby to częsty w Sejmie problem złej komunikacji z posłem prowadzącym głosowanie.
Bloki głosowań liczą po kilkadziesiąt pozycji. Rekord padł 12 grudnia. Posłowie głosowali 292 razy