Sejmowe pomyłki w głosowaniu

W czasie głosowań pomyłki to codzienność. Dlatego coraz więcej posłów domaga się nawet możliwości korekty głosu.

Aktualizacja: 27.07.2013 07:44 Publikacja: 26.07.2013 20:58

Posłowie z tylnych ław muszą uważnie obserwować sprawozdawcę ze swej partii, który siada z przodu i

Posłowie z tylnych ław muszą uważnie obserwować sprawozdawcę ze swej partii, który siada z przodu i ręką daje znak, jak głosować

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

– Pomyliłem się. Ta ustawa to nie moja „działka”, więc nie miałbym powodu, by głosować wbrew stanowisku klubu – mówi „Rz” Marcin Mastalarek z PiS. Wraz z 12 innymi posłami swojego klubu w połowie lipca zagłosował w Sejmie za jedną z senackich poprawek do zmian w ustawie o transporcie kolejowym. Jak ustaliła „Rz”, najprawdopodobniej wszyscy z nich się pomylili.

Poprawka dotyczyła organizacji pracy Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych. Błąd PiS nie miał wpływu na jej losy, bo przeszła głosami m.in. PO.
Jednak wpadka jest poważna, biorąc pod uwagę to, że kluby parlamentarne stosują systemy mające uniemożliwić pomyłki posłów w głosowaniach. Rozdają parlamentarzystom specjalne ściągawki, a poszczególne ustawy mają w klubach swoich sprawozdawców, którzy na sali obrad pokazują, jak głosować.

Ten system nie zawsze się jednak sprawdza, a do pomyłek w głosowaniach, choć na mniejszą skalę, dochodzi stale. Dlatego w Sejmie coraz głośniej mówi się o potrzebie wprowadzenia możliwości korekty głosu już po jego oddaniu.

Problemy w komunikacji

Dlaczego politycy PiS się pomylili? Posłowie, z którymi rozmawiała „Rz”, mają problemy z odtworzeniem okoliczności głosowania. Jest wśród nich Krzysztof Jurgiel, wiceszef klubu, zajmujący miejsce z przodu sali. Jednak pomylili się głównie siedzący obok siebie posłowie z ostatniego rzędu. Sugerowałoby to częsty w Sejmie problem złej komunikacji z posłem prowadzącym głosowanie.

Bloki głosowań liczą po kilkadziesiąt pozycji. Rekord padł 12 grudnia. Posłowie głosowali 292 razy

– Instytucję posła pilotującego ustawę ma niemal każdy klub. Taki poseł siada na wyznaczonym miejscu, przeważnie obok szefa klubu i pokazuje, jak głosować – opowiada poseł PO Jerzy Budnik.

Sprawozdawcy przekazują sygnały posłom wyraźnym podniesieniem ręki. W przeszłości zdarzało się też, że sposób głosowania komunikowali okrzykiem. Z donośnego głosu słynęła w ubiegłej kadencji była posłanka PiS Anna Sikora.

Wynik głosowania w Sejmie to kwestia przypadku?

Jednak posłowie z tylnych rzędów skarżą się, że sprawozdawcy są słabo widoczni. Przed głosowaniami pracownicy klubu rozdają im co prawda ściągawki ze wskazówkami, jak zachować się w poszczególnych głosowaniach, jednak czasami nie zawierają one pełnych informacji.

– Gdy negocjacje międzyklubowe ciągną się do późnych godzin nocnych, na kartce jest adnotacja „patrzeć na rękę posła prowadzącego głosowanie” – tłumaczy Budnik.

Część polityków kieruje się więc głównie wskazaniami posłów z pierwszych rzędów. Tym spowodowane były największe w ostatnich latach wpadki w głosowaniach w Sejmie.

- Pani poseł Maria Nowak, osoba przeze mnie bardzo ceniona, po prostu się pomyliła, to się zdarza – mówił w 2007 roku ówczesny premier Jarosław Kaczyński, potwierdzając, że pomyłka w głosowaniu była efektem błędu ówczesnej wiceszefowej komisji edukacji. PiS przypadkowo odrzuciło poprawkę LPR, wprowadzającą obowiązek noszenia mundurków przez uczniów w szkołach podstawowych i gimnazjach. Głosowanie powtórzono po miesiącu, ale sprawa i tak wywołała zgrzyt w koalicji.

– Koledzy się pomylili, to jest cyrk – mówił z kolei w 2009 roku poseł PSL Eugeniusz Kłopotek, gdy ludowcy niemal wywrócili do góry nogami system finansowania partii politycznych. Posłowie PSL tłumaczyli, że prowadzący ustawę Kłopotek był słabo widoczny, więc kierowali się zachowaniem ówczesnego szefa klubu Stanisława Żelichowskiego. Ten z kolei sam popełnił błąd, kopiując głosowanie polityków PO.

W obecnej kadencji Sejmu koalicja ma na sali obrad przewagę tylko pięciu posłów. Czy wskutek błędu w głosowaniu może paść ważna rządowa ustawa? – Takie głosowania poprzedzone są zazwyczaj dłuższą dyskusją, co minimalizuje ryzyko pomyłki – uważa Marcin Mastalarek.

– Regulamin Sejmu przewiduje możliwość reasumpcji, czyli powtórzenia głosowania, choć w praktyce jest to rzadko stosowana instytucja – dodaje Jerzy Budnik.

Wizerunkowa katastrofa

Jednak zdaniem wielu posłów sejmowe przepisy i tak być powinny bardziej liberalne. Powód? Pojedyncze pomyłki to codzienność.

Przykładem może być blok głosowań z połowy lipca, w którym pomylili się posłowie PiS.

Wcześniej w Sejmie odbyły się burzliwe debaty nad uchwałą o zbrodni wołyńskiej i ustawą o uboju rytualnym. Zmęczenie posłów było widać w głosowaniach.

Pomyłka posłów PiS nie była bowiem jedyną. W kilku innych głosowaniach z klubowej dyscypliny wyłamywali się też pojedynczy posłowie PO. Przykładowo dwóch z nich złamało dyscyplinę w sprawie zmian w ustawie regulującej odbywanie kary w systemie dozoru elektronicznego.

– Bardzo możliwe, że popełniłem w tym głosowaniu błąd – przyznaje poseł PO Jacek Tomczak.

Parlamentarzysta twierdzi, że o pomyłce dowiaduje się od „Rz”. Gorzej, gdy posłowie popełniają błędy w głosowaniach, na których zależy im z powodów wizerunkowych.

W tej kadencji Sejmu wyjątkowo często myli się marszałek Ewa Kopacz, która głosowanie musi łączyć z prowadzeniem obrad. – Wando, wiesz, że od początku trzymałam za ciebie kciuki – wyznała tuż po lutowym głosowaniu, w którym omyłkowo poparła wniosek Ruchu Palikota o zastąpienie Wandy Nowickiej na stanowisku wicemarszałka Anną Grodzką.

Rok wcześniej w sejmowym korytarzu ostentacyjnie całowała przed obiektywami kamer minister edukacji Krystynę Szumilas. Wcześniej przez pomyłkę poparła wniosek PiS o jej odwołanie.

W październiku ubiegłego roku poseł PiS Henryk Kowalczyk, zaangażowany w organizację marszów w obronie Telewizji Trwam, zagłosował za niewygodnym dla mediów o. Tadeusza Rydzyka podwyższeniem opłat za koncesje radiowe i telewizyjne. – Pomyliłem głosowanie nr 6 z głosowaniem nr 5. Głosowania odbywają się bardzo szybko – tłumaczył później z mównicy. – Deklaruję, że z jeszcze większą determinacją będę domagać się uczciwego traktowania przez rządzących wolnych mediów – obiecywał.

Z kolei w maju 2012 roku trzech posłów SLD zagłosowało przeciw zmianom w kodeksie karnym o mowie nienawiści, na których szczególnie zależało środowiskom homoseksualnym. Był wśród nich wicemarszałek Jerzy Wenderlich z SLD. Jedna z organizacji gejowskich wysłała do niego list z pretensjami. Przeprosił ją i zaprosił na spotkanie w Sejmie.

Wpadka posła Kurskiego

– Pomyłki są nieuniknione – mówi wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka. – Jednego dnia potrafimy mieć nawet 200 głosowań. Krótka chwila nieuwagi może skutkować błędem. W dodatku czasami głosuje się odwrotnie, niż nakazuje logika. Głosowanie za wnioskiem o odrzucenie poprawki w rzeczywistości jest głosem przeciw poprawce – zaznacza.

Jej zdaniem warto rozważyć wprowadzenie możliwości korekty głosu przez posła. – Taka możliwość mogłaby występować przed przejściem do kolejnego głosowania – tłumaczy wicemarszałek. O tym, że warto rozważyć to rozwiązanie, mówi też Jerzy Budnik.

Politycy wskazują przykład Parlamentu Europejskiego, w którym funkcjonuje możliwość korekty głosu. Dzięki niej z kompromitującego błędu w głosowaniu mógł wycofać się Jacek Kurski z Solidarnej Polski. W 2010 roku przez przypadek sprzeciwił się rezolucji w obronie Iranki, skazanej na ukamienowanie za cudzołóstwo. Sprawę pomyłki nagłośniły europejskie media.

– Ta procedura ma swoje ograniczenia. W ten sposób nie można zmienić wyniku głosowania europarlamentu w sytuacji, gdy dana rezolucja przeszła o jeden głos. To raczej sposób na zadeklarowanie, jak chciało się zagłosować – tłumaczy Kurski. – Takie rozwiązanie powinno znaleźć się też w polskim Sejmie – dodaje.

Jakie są na to szanse? Taka propozycja jeszcze się nie pojawiła. Gdyby ktoś ją formalnie zgłosił, wybuchłyby spory. To rozwiązanie ma też bowiem wielu przeciwników.

Poseł Jacek Tomczak, który sam pomylił się w sprawie ustawy o dozorze elektronicznym, mówi, że instytucja korekty głosu otworzyłaby możliwość zakulisowego wpływania na posłów po głosowaniu. – Mogłoby dojść do absurdu polegającego na tym, że po piątkowych głosowaniach rozjeżdżamy się do domów i nie wiemy jeszcze, jaki jest ich ostateczny wynik – tłumaczy.

Również politolog dr hab. Rafał Chwedoruk radzi posłom, by regulaminu nie zmieniali. – Pomyłki w głosowaniach nigdy nie skończyły się większą aferą polityczną. To problem jednostkowy, który nie wymaga zmian w prawie. Chyba możemy tyle od posłów wymagać, by w momencie głosowania skupiali się na koledze prowadzącym głosowanie – konkluduje.

– Pomyliłem się. Ta ustawa to nie moja „działka”, więc nie miałbym powodu, by głosować wbrew stanowisku klubu – mówi „Rz” Marcin Mastalarek z PiS. Wraz z 12 innymi posłami swojego klubu w połowie lipca zagłosował w Sejmie za jedną z senackich poprawek do zmian w ustawie o transporcie kolejowym. Jak ustaliła „Rz”, najprawdopodobniej wszyscy z nich się pomylili.

Poprawka dotyczyła organizacji pracy Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych. Błąd PiS nie miał wpływu na jej losy, bo przeszła głosami m.in. PO.
Jednak wpadka jest poważna, biorąc pod uwagę to, że kluby parlamentarne stosują systemy mające uniemożliwić pomyłki posłów w głosowaniach. Rozdają parlamentarzystom specjalne ściągawki, a poszczególne ustawy mają w klubach swoich sprawozdawców, którzy na sali obrad pokazują, jak głosować.

Pozostało 90% artykułu
Polityka
Donald Tusk podsumował pierwszy rok rządu. „Wiemy, jakie są priorytety”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Sondaż: Jak wielu Polaków jest rozczarowanych Donaldem Tuskiem?
Polityka
Piotr Serafin dla „Rzeczpospolitej”: Unijny budżet to polityka zapisana w cyfrach
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Hołownia w Helsinkach, czyli cała naprzód na północ