Sławomir Broniarz: Podziwiam Annę Zalewską za bezrefleksyjność

Jeżeli strajk - to niekoniecznie 2 września, ale też niekoniecznie dopiero w październiku, ale o tym będziemy rozmawiali – zapowiada szef ZNP.

Aktualizacja: 07.06.2019 13:00 Publikacja: 07.06.2019 12:52

Sławomir Broniarz

Sławomir Broniarz

Foto: rp.pl

Dzień dobry, Jacek Nizinkiewicz, #RZECZoPOLITYCE. Moim gościem jest Sławomir Broniarz, szef ZNP.

Dzień dobry.

Jak się panu podoba nowy szef MEN-u?

Pan minister Piontkowski w polityce edukacyjnej jest postacią nową, natomiast doskonale wszedł w swoją rolę, ponieważ bardziej jest ministrem dla PiS-u, aniżeli ministrem edukacji narodowej. Wszystkie jego dotychczasowe wystąpienia raczej wskazują na to, że będzie swoje opinie, poglądy artykułował do grupy zwolenników PiS-u, co niekoniecznie dobrze rokuje samej edukacji.

Jest kontynuatorem polityki Anny Zalewskiej?

Dlatego został wybrany, być może minister Kopeć, czy minister Machałek, mieliby większą dozę ambicji wybicia się na niepodległość, może mieliby większą dozę autorefleksji w kontekście sytuacji będącej następstwem polityki Anny Zalewskiej. Pan Piontkowski gwarantuje to, że będzie policyjnym strażnikiem, policjantem stojącym na straży tego, żeby cokolwiek złego nie wydarzyło się w kontekście nadchodzących miesięcy, był więc „doskonałym” kandydatem na to stanowisko.

Jak się pan czuje jako cyrkowiec, bo nowy minister edukacji, cyrkiem nazwał strajk nauczycieli.

Wydaje mi się, że polityk tej rangi, powinien mieć bardziej stonowane poglądy, biorąc pod uwagę to, że w pewnym momencie musi zasiąść z nami do rozmów. Musimy mieć świadomość, że do tych rozmów dochodzi na każdym szczeblu i nagle świadomość, że minister siada naprzeciwko cyrkowca, niekoniecznie stwarza dobre warunki, czy dobre podstawy do rozmów.

Czy to, że żona ministra jest w oświatowej Solidarności, powoduje konflikt?

To pewnie będzie problem wewnętrzny, zarówno państwa Piontkowskich, jak i samej organizacji. Moim zdaniem nie jest to najbardziej fortunne usytuowanie ministra edukacji narodowej w relacji do szefa związki zawodowego, dużej organizacji miejskiej w Białymstoku.

Co się wydarzy jesienią, jeśli chodzi o strajki nauczycieli, dojdzie do protestu czy nie? Rząd przygotowuje nową ustawę i mają być podwyżki dla nauczycieli.

Tak, ale te podwyżki dla nauczycieli były już de facto zapowiadane przez jeden z dzienników w lutym bieżącego roku, a przypomnę, że porozumienie rządu z Solidarnością zostało podpisane 7 kwietnia, nie wydarzyło się nic nowego. Od grudnia ubiegłego roku wszyscy wiedzieliśmy w jakim kierunku będą szły działania MEN-u, jeżeli chodzi o zmiany przepisów w ustawie Karta Nauczyciela, wiedzieliśmy że rząd wycofa się z wydłużonego awansu, że zrezygnuje z kuriozalnego systemu oceny pracy nauczyciela, tysięcy regulaminów i, że będą pewne ukłony w stronę nauczycieli stażystów. Teraz rząd przystępuje do tego co było treścią porozumienia. A co się będzie działo jesienią? Po pierwsze jesteśmy w fazie bardzo dużej dyskusji w szkołach, w ZNP na różnego rodzaju spotkaniach, dlatego, że jest to dobry moment, abyśmy porozmawiali co nas może czekać od drugiego września. Mogę powiedzieć, że od drugiego września najprawdopodobniej nic się nie wydarzy, bo chcemy dać szkołom, rodzicom, samorządom okazję, do tego aby „skonsumowali” podwójny rocznik. Jaki będzie ciąg dalszy scenariusza - będziemy analizowali przez cały czerwiec, spotykamy się 2 lipca aby określić scenariusz na jesień.

Jeżeli będzie strajk, to raczej w październiku?

Jeżeli strajk - to niekoniecznie 2 września, ale też niekoniecznie dopiero w październiku, ale o tym będziemy dopiero rozmawiali. Nie ukrywam, że jesteśmy bardzo w trudnej sytuacji ekonomicznej, dlatego, że strajk wywołał ogromne perturbacje w budżetach domowych tysięcy nauczycieli, żaden związek zawodowy nie jest w stanie zrekompensować choćby części tych strat, które ponieśli nauczyciele. Samorządy zachowują się w sposób co najmniej dwuznaczny, ponieważ z jednej strony wiele samorządów zachęcało nas do tego abyśmy trwali w tej determinacji, ale kiedy przyszło do odpowiedzi na pytanie, czy w choćby najmniejszym stopniu straty zostaną zrekompensowane, samorządy zasłaniają się albo niemożnością prawną, albo trudnością ekonomiczną itd. Co powoduje narastanie napięć w wielu obszarach. Nie ulega wątpliwości, że jest ogromny potencjał protestacyjny wśród tysięcy nauczycieli, ale wzrosła także świadomość środowiska, że tylko razem i masową walką jesteśmy w stanie cokolwiek zmienić w edukacji, choćby z punktu widzenia materialnej sytuacji nauczycieli. I to jest nasz kapitał.

Jesienią będzie strajk włoski w szkołach?

Scenariusze są różne, nie chciałbym o tym teraz mówić, uprzedzając fakty. Rodzaj takiego strajku nazwijmy to włoskiego jest brany pod uwagę, ale nie jako jeden z wiodących.

Co z pieniędzmi zbieranymi dla nauczycieli, co z tą zbiórką finansową?

Mamy dwa fundusze, fundusz związkowy jest dzielony wśród tych nauczycieli, którzy znaleźli się trudnej sytuacji i mamy utarte schematy formalne w tym zakresie, każdy nauczyciel wie w jaki sposób należy zwracać się do zarządu głównego, do zarządów okręgów i zarządów oddziałów po pomoc. W skali całego związku, patrzć na wydatki za rok 2018, na różne formy pomocowe, wydaliśmy ponad 7 milinów złotych dla nauczycieli. Jak będzie w roku 2019? Zapewne więcej, ale z budżetu zarządu głównego jesteśmy w stanie wydać maksymalnie około 3 milinów 800 tysięcy, to nie zaspokoi nawet ułamka potrzeb tych ludzi. Będziemy chcieli, żeby te pieniądze były rozdzielane zarówno w lipcu, jak i w sierpniu.

Nauczyciele sami muszą się zwracać o pieniądze?

Zawsze nauczyciele, członkowie związku zwracali się za pośrednictwem struktur związkowych, potwierdzając to określonymi dokumentami i składając wniosek, że proszą o taką pomoc. Ona maksymalnie wynosiła 1000 złotych i były to decyzje prezydium zarządu głównego, nie jednego prezesa. Jeśli chodzi o fundusz społeczny, on dzisiaj wynosi w graniach 8 i pół miliona złotych i zgodnie z regulaminem będzie przeznaczany dla osób, które nie są i nie były członkami związków zawodowych przed strajkiem. Do końca tygodnia były zbierane dokumenty, teraz są opracowywane. Codziennie przychodzą do nas setki listów i będziemy je dzielili, być może dopiero we wrześniu.

Czy nowy minister chciał się spotkać z panem, ze związkowcami?

Dziś zawieźliśmy do pana ministra Piontkowskiego prośbę o spotkanie z zarządem głównym, obrady są 18 czerwca, chcemy rozmawiać i dowiedzieć się czy pan minister będzie tylko administratorem, czy też będzie próbował cokolwiek zmienić w polityce edukacyjnej. Jeżeli ta zmiana ma być następstwem poglądów i opinii wypowiadanych przez pana ministra w mediach, to wolałbym, żeby tej zmiany nie było. Wydaje się, że jest potrzeba dyskusji o edukacji w roku 2020 i w latach następnych, choćby w kontekście wynagrodzeń nauczycieli, bo ustawa, która trafia do Sejmu, naprawdę budzi masę wątpliwości.

Jak pan ocenia postawę Anny Zalewskiej i jej kandydowanie do PE oraz wyjazd do Brukseli po wprowadzeniu reformy?

To była decyzja partyjna, nic mi do tego, ale mogę podziwiać Annę Zalewską za bezrefleksyjność i kategoryczne uparte twierdzenie, że wszystko było przygotowane i zrobione dobrze. Jeżeli ona rzeczywiście miała taki pogląd, to wydaje mi się, że funkcjonowała na innej planecie. Natomiast jeżeli mówiła to na użytek polityki PiS-u chcąc złagodzić napięcia, to pewnie właśnie dlatego dostała nagrodę w postaci Brukseli.

Powiedziała, że za ewentualne utrudnienia przy wdrażaniu będą winne samorządy.

To samo zadnie prezentuje minister Piontkowski, a jest to nieprawda. Tyle tylko, że część opinii publicznej wierzy w taki przekaz.

 

Dzień dobry, Jacek Nizinkiewicz, #RZECZoPOLITYCE. Moim gościem jest Sławomir Broniarz, szef ZNP.

Dzień dobry.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Jarosław Kaczyński chce nowej konstytucji. „Obecna zawiodła”
Polityka
Anna Górska: „Piwo z Mentzenem” to promowanie picia
Polityka
Sondaż: Bezpartyjny kandydat PiS na prezydenta? Jedno nazwisko wskazywane częściej niż inne
Polityka
Polityczny desant na Totalizator Sportowy. Borys Budka: To tylko jedna spółka