Reklama

Nowe skrzydła polityków

Jesienią MON rozpisze przetarg na dwa niewielkie samoloty służące m.in. potrzebom prezydenta - ustaliła "Rzeczpospolita"

Publikacja: 06.08.2014 02:00

Nowe skrzydła polityków

Foto: PAP, Jacek Turczyk

Możliwość przewożenia kilkunastu osób, wyposażenie w urządzenia zapewniające stałą łączność telefoniczną, a przede wszystkim zasięg umożliwiający lot do USA – najprawdopodobniej takie wymagania będą musiały spełniać samoloty, które we wrześniu spróbuje wynająć MON. Mają służyć przewozowi najważniejszych osób w państwie:  marszałków Sejmu i Senatu, a przede wszystkim premiera Donalda Tuska i prezydenta Bronisława Komorowskiego, którzy  rządowymi maszynami latają najczęściej.

Zdaniem ekspertów takie samoloty poprawią bezpieczeństwo polityków. Jednak rozwiązanie proponowane przez MON krytykują, uważając za zbyt oszczędne.

W przeszłości przeloty VIP-ów wysłużonymi radzieckimi maszynami zapewniał 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego. Po katastrofie smoleńskiej został  jednak rozformowany, a MON podpisał z należącą do PLL LOT spółką Eurolot umowę na czarter dwóch samolotów Embraer-175 zabierających na pokład około 80 pasażerów.

W 2013 roku rząd podpisał kolejną umowę z PLL LOT dotyczącą embraerów, a przy okazji po raz pierwszy próbował znaleźć także firmę oferującą czarter dwóch niewielkich maszyn. Przetarg MON jednak unieważniono, bo wpłynęła tylko jedna oferta. Z powodu małego zainteresowania oferentów nie udała się też kolejna próba, którą podjęto na początku tego roku.

25 mln zł kosztuje nas rocznie czarter dwóch embraerów 175 od spółki PLL LOT

Reklama
Reklama

Jak ustaliła „Rz", Inspektorat Uzbrojenia MON jesienią tego błędu nie chce powtórzyć, więc warunki przetargu intensywnie konsultuje z kancelariami obsługującymi najważniejsze osoby w państwie. Jakie wymagania tym razem postawi oferentom? „Podawanie szczegółowych informacji na ten temat na obecnym etapie nie jest możliwe" – informuje Departament Prasowo-Informacyjny MON.

Więcej informacji podał za to w czerwcu wiceszef Kancelarii Prezydenta Dariusz Młotkiewicz podczas posiedzenia jednej z  komisji sejmowych. – Chodzi o czarter dwóch samolotów małych i średnich o pojemności od 12 do 19 osób – tłumaczył. Samoloty pomalowane w polskie barwy najprawdopodobniej będą musiały być wyposażone w silniki turboodrzutowe oraz powinny mieć transatlantycki zasięg.

Dlaczego ta ostatnia kategoria jest tak ważna? Embraery z uwagi na zasięg 3,7 tys. km umożliwiają głównie loty na trasach europejskich.

35 razy leciał w ubiegłym roku premier rządowym samolotem. Prezydent odbył 30 lotów

– Prezydent w grudniu ubiegłego roku do Arabii Saudyjskiej poleciał rządową maszyną, bo akurat mieściło się to w jej zasięgu. Jednak już na potrzeby październikowej podróży do Korei i Mongolii trzeba było specjalnie czarterować maszynę – relacjonuje jeden z urzędników Kancelarii Prezydenta.

Do Stanów Zjednoczonych Komorowski lata z kolei samolotami rejsowymi. W 2012 roku Radio Zet podało, w jakich odbywa się to warunkach. Podczas lotu na podłodze między rzędami foteli miała siedzieć tłumaczka. Premier Donald Tusk zaś regularnymi liniami leciał w ubiegłym roku dwukrotnie, składając wizyty w Afryce.

Reklama
Reklama

MON liczy na to, że niewielkie samoloty, choć służyłyby głównie na terenie kraju, mogłyby także obsługiwać najbardziej odległe trasy.

Jerzy Dziewulski, były antyterrorysta i były szef ochrony prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, uważa, że poprawi to bezpieczeństwo. – Lotów polityków rejsowym samolotem nie da się właściwie zabezpieczyć, chyba że na pokład wprowadzilibyśmy pasażerów pozbawionych bagażu podręcznego, a najlepiej rozebranych do naga  – mówi.

Jednak jego zdaniem próba organizowania lotu na odległych trasach małymi maszynami nie jest dobrym pomysłem. – Do USA prezydent lata otoczony doradcami. Tymczasem w małym samolocie kilka miejsc zajmie sama ochrona. Dochodzi do tego pierwsza dama, lekarz i stewardesa. Gdy obliczymy, ile miejsc zostanie dla doradców, zaczyna się robić śmiesznie – komentuje.

Wydawca „Skrzydlatej Polski" Tomasz Hypki uważa z kolei, że zamiast czarterować samoloty do przewozu VIP, Polska powinna je po prostu kupić. – Można je wtedy wyposażyć w odpowiednie systemy łączności i samoobrony przed pociskami rakietowymi. Samoloty mogą być też hangarowane w odpowiednio chronionej jednostce, a w dodatku pilotów wojskowych nie obowiązują ograniczenia typowe dla pilotów cywilnych – tłumaczy.

O tym, że to ostatnie może być problemem, przekonał się w 2012 r. premier Tusk. Musiał w środku nocy opuścić nieformalny szczyt UE w Brukseli, bo kończył się czas pracy pilotów.

Zdaniem Jerzego Dziewulskiego rząd decyduje się na czarter zamiast zakupu z powodu strachu przed opinią publiczną. – Nie bierze jednak pod uwagę faktu, że w dłuższym okresie zakup wychodzi po prostu taniej – mówi.

Możliwość przewożenia kilkunastu osób, wyposażenie w urządzenia zapewniające stałą łączność telefoniczną, a przede wszystkim zasięg umożliwiający lot do USA – najprawdopodobniej takie wymagania będą musiały spełniać samoloty, które we wrześniu spróbuje wynająć MON. Mają służyć przewozowi najważniejszych osób w państwie:  marszałków Sejmu i Senatu, a przede wszystkim premiera Donalda Tuska i prezydenta Bronisława Komorowskiego, którzy  rządowymi maszynami latają najczęściej.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
NIK dzieli koalicję rządową. Gdzie dwóch się bije, tam Marian Banaś skorzysta?
Polityka
Donald Tusk: Zamykamy granicę z Białorusią w związku z ćwiczeniami Zapad
Polityka
PiS ma czworo nowych posłów. W Sejmie odbyło się ślubowanie
Polityka
Nowy dyrektor Instytutu Pileckiego: Chcę uspokoić sytuację
Reklama
Reklama