ZUS słabo ściąga należności od niepłacących składek, z poślizgiem wszczyna egzekucje, a niektórym bez uzasadnienia umarza postępowania – twierdzi NIK w raporcie, do którego dotarła „Rz". Nieściągnięte należności ZUS przekroczyły 55 mld zł – alarmuje. – To kwota zaległości z odsetkami za zwłokę na rzecz wszystkich funduszy, do poboru których ZUS jest uprawniony – tłumaczy Wojciech Andrusiewicz z centrali ZUS.
Egzekucje z poślizgiem
Dane NIK dotyczące należności wobec ZUS i wpływów z egzekucji są alarmujące. W latach 2010–2012 ZUS odzyskał ok. 7 proc. całkowitej kwoty (średnio 33,5 mld zł), a w pierwszym półroczu 2013 r. – tylko 2 proc. z 55,4 mld zł – wynika z raportu.
Izba krytykuje opóźnienia w dochodzeniu zaległych kwot. I tak w 12 oddziałach ZUS, czyli 75 proc. badanych, sprawy załatwiano nieterminowo. W co drugim z poślizgiem wysyłano upomnienia, a w 62 proc. tytuły wykonawcze. Powód: przeciążenie urzędników. Także 70 proc. skarbówek opieszale egzekwowało zaległości ZUS.
Dłużników nierówno traktowano – twierdzi NIK i wytyka ZUS, że zrezygnował z egzekucji w dwóch szpitalach zadłużonych łącznie na 47 mln zł. ZUS bronił się, że zajęcie kont instytucjom o „szczególnym znaczeniu" sparaliżowałoby ich działalność. – Zakład może stosować i stosuje łagodniejsze formy spłaty należności, np. w ramach dobrowolnych wpłat, w tym w formie układów ratalnych. Istotne jest odzyskanie należności, a nie wszczęcie postępowania egzekucyjnego – ripostuje Andrusiewicz.
Kontrolerzy wskazują, że w co trzecim urzędzie skarbowym umarzano egzekucje, nie próbując zająć konta dłużnika.