Reklama

Resort płaci za wywiad z Sawickim

Ministerstwo Rolnictwa wydało 12 tys. zł na rozmowę ze swoim szefem w jednej z gazet. Po raz kolejny.

Aktualizacja: 24.02.2015 07:47 Publikacja: 23.02.2015 20:24

Marek Sawicki był twarzą reklam polskiej żywności. W czasie kampanii wyborczej

Marek Sawicki był twarzą reklam polskiej żywności. W czasie kampanii wyborczej

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Kilkanaście dni temu na stronach gospodarczych „Gazety Wyborczej", opisany jako reklama, ukazuje się wywiad z ministrem rolnictwa i rozwoju wsi Markiem Sawickim.

Wyjaśnia w nim głównie sprawy związane z odszkodowaniami za szkody wyrządzone przez dziki czy cenami skupu wieprzowiny i mleka.

Po długim oczekiwaniu na odpowiedź i licznych ponagleniach w tej sprawie „Rzeczpospolita" uzyskała informację, ile podatnicy zapłacili za tę rozmowę.

„Ogłoszenie w GW kosztowało 11 725,65 zł" – odpisał na nasze pytanie Witold Katner, rzecznik prasowy resortu rolnictwa. „Źródło finansowania – to środki budżetowe przeznaczone na działania informacyjne i promocyjne dotyczące rolnictwa i gospodarki żywnościowej". Katner dodaje, że „zamieszczenie materiału informacyjnego w postaci artykułu dotyczącego polskiego rolnictwa na łamach »Gazety Wyborczej« pozwala na dotarcie z informacjami o działaniach podejmowanych przez Ministerstwo Rolnictwa do mieszkańców całej Polski. Była to jednorazowa akcja".

Sprawa jest o tyle kontrowersyjna, że rzecz dzieje się w trakcie rolniczych protestów. Minister bez trudu dostałby się na łamy każdej gazety, redakcje są w takich sytuacjach zainteresowane rozmowami z politykami odpowiadającymi za wrażliwe kwestie. Sawicki jest też ostatnio bardzo aktywny w mediach elektronicznych – chodzi do licznych stacji telewizyjnych, udziela wywiadów w radiu. Co więcej, kilka dni później ukazuje się na łamach „Wyborczej" już zwykły wywiad z ministrem.

Czy szef resortu dobrze wydał te 12 tys. zł? – To kompletnie bez sensu – mówi dobrze znający branżę medialną Sebastian Bojemski, prezes firmy PR PRacownia. – Tego typu wywiady są sztuczne, wręcz kontrproduktywne. Wie to każdy, kto choć kilka dni zajmował się komunikacją społeczną – dodaje. Dlaczego? Bojemski tłumaczy, że ponieważ w tego rodzaju rozmowach widać sponsoring, ludzie ich nie czytają. – Po co w bieżącym temacie robić takie rzeczy, skoro wszyscy są tym zainteresowani? Tym bardziej że tego rodzaju rozmowę przeczyta zdecydowanie mniej ludzi – pyta Bojemski.

To jednak nie pierwszy raz, gdy minister Sawicki wydaje publiczne pieniądze na... samego siebie. W kwietniu ubiegłego roku opisaliśmy na łamach „Rzeczpospolitej" sprawę zakupu przez ministra tabliczki z jego imieniem i nazwiskiem, po tym jak wrócił do resortu po dymisji Stanisława Kalemby. Jak udało nam się wówczas ustalić, za tabliczkę dla ministra resort zapłacił 2644,5 zł.

Sęk w tym, że takie tabliczki można zamówić za 20 razy mniejsze pieniądze. Katarzyna Kamieniewska z warszawskiej firmy Laminex mówiła nam wtedy, że grawerowaną wizytówkę z mosiądzu można kupić za 130 zł. Podobnie było w innych zakładach, do których wówczas dzwoniliśmy.

Reklama
Reklama

Sawicki napisał wtedy do nas list, w którym przyznał, że ktoś z jego urzędników popełnił błąd, on sam o tak drogim zakupie nie wiedział, ale wyciągnie konsekwencje wobec rozrzutnego podwładnego.

Na koniec podziękował za zwrócenie uwagi na ten problem. Później w rozmowie z „Rzeczpospolitą" przekonywał: – Gdybym wiedział, że są to tak kosztowne gadżety, z pewnością, będąc już wcześniej ministrem rolnictwa, zakazałbym ich kupowania. Przyjmuję to jako przestrogę na przyszłość, z pewnością uporządkuję tę kwestię.

Jak widać, były to tylko słowa.

Ale to niejedyny zarzut wydawania na siebie publicznych pieniędzy wobec Sawickiego. Z wystąpienia pokontrolnego ministra Jacka Cichockiego, skierowanego do Andrzeja Grossa, prezesa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (zostało ono przeprowadzone po aferze z tzw. taśmami Serafina i stało się powodem do przekazania tej sprawy do CBA), dowiadujemy się, że minister już wcześniej „niecelowo" wydawał pieniądze podatników.

Kontrolerzy zarzucają ARiMR, że niewłaściwie sfinansowała za 1,8 mln zł 81 spotów telewizyjnych ministra Sawickiego i ówczesnego prezesa Agencji Tomasza Kołodzieja. Wytykają tym działaniom, prowadzonym w latach 2011–2012, intencje polityczne. Bohaterowie spotów reklamowali teoretycznie m.in. polską żywność, ale data emisji wskazuje, że chodziło o kampanię wyborczą.

Kontrola wykazała ponadto, że Sawicki za 25 tys. zł wykupił za publiczne pieniądze w dwutygodniku „Gala" wywiad sponsorowany z samym sobą. Też został opublikowany w okresie przedwyborczym, 9 października 2011 r.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Jaka ma być Polska 2050? Walka o przywództwo, kierunek i miejsce w koalicji
Polityka
Prof. Dudek zwrócił się do Tuska. „Jak się nie da, to powinien pan się podać do dymisji”
Polityka
Była kandydatka na prezydenta chce do Sejmu. Sąd zarejestrował partię Joanny Senyszyn
Polityka
Szczyt Wschodniej Flanki. Przyjęta deklaracja wskazuje Rosję jako największe zagrożenie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama