Marek Sawicki: Prezydenci psują państwo

Dziś nie przyjąłbym Kukiza do PSL. Roztrwonił swój polityczny kapitał – mówi minister rolnictwa Marek Sawicki.

Aktualizacja: 27.08.2015 20:10 Publikacja: 26.08.2015 21:00

Marek Sawicki: dziś nie przyjąłbym Kukiza do PSL. Zmarnował swój potencjał

Marek Sawicki: dziś nie przyjąłbym Kukiza do PSL. Zmarnował swój potencjał

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

"Rzeczpospolita": Dlaczego mimo suszy rząd nie wprowadził stanu klęski żywiołowej?

Marek Sawicki, minister rolnictwa i rozwoju wsi, PSL
: Gdyby stan klęski przyczynił się do zmiany budżetu, dodania pieniędzy na pomoc rolnikom i sprawił, że wilgotność powietrza i opady się poprawią, byłbym pierwszym, który optowałby za jego wprowadzeniem. Ono niczego jednak nie zmienia dla samych rolników, a może na część obywateli nakładać dodatkowe obowiązki. Gdyby np. zabrakło gdzieś wody w studniach, wójt lub burmistrz mógłby na obywateli nałożyć obowiązek dodatkowego pomagania i dowożenia jej poszkodowanym. Nie chcemy komplikować życia Polakom.

Waldemar Pawlak, były premier i szef PSL, uważa, że należy wprowadzić stan klęski.


W 2008 r., kiedy była susza, wicepremier Pawlak takich propozycji nie zgłaszał. Łatwiej je zgłaszać, będąc poza rządem. To tylko niepotrzebne podgrzewanie atmosfery politycznej. Polityka to ciągła walka, a w trakcie kampanii parlamentarnych i referendalnych konflikt jest wpisany w życie polityczne. Wole rozwiązywać problemy i łagodzić konflikty, niż je zaostrzać.

Kolejne dni i tygodnie zapowiadają się na równie suche jak poprzednie. Jeśli tak się stanie, można się spodziewać ogłoszenia stanu klęski we wrześniu?


Nie sądzę.

Stan klęski oznaczałby przełożenie referendum i wyborów parlamentarnych. Na ile wpłynęło to na decyzję o nieogłaszaniu go?

Gdyby koalicja PO-PSL chciała przesunąć termin wyborów parlamentarnych, to po klęsce suszy musielibyśmy ogłosić klęskę opadów śniegu i niskich temperatur zimą, a w przyszłym roku być może klęskę urodzaju. Nie brnijmy w tym kierunku. Nie róbmy z polityki groteski.

W 1997 r., przed wyborami parlamentarnymi nikomu nie przyszło do głowy ogłaszać stanu klęski żywiołowej podczas wielkiej powodzi. Nie będziemy zakłócać kalendarza politycznego.

Może koalicja rządowa wystraszyła się PiS, według którego rozważania rządu o stanie klęski były elementem kampanii wyborczej?

Ze strony PiS nie spodziewam się niczego innego niż tylko kłamstwa, pomówienia, półprawd, ogromnej nieszczerości i wprowadzania Polaków w błąd.

Jak PiS dojdzie do władzy, to część PSL może chcieć współtworzyć koalicję z partią Jarosława Kaczyńskiego.

Nikt w PSL nie chce koalicji z PiS. Do wyborów zostały dwa miesiące. Wynik nie jest przesądzony. Wszystko może się jeszcze zdarzyć. Koalicja PO-PSL jako jedyna po 1989 r. rządziła dwa razy z rzędu pełną kadencję. Niewykluczone, że będziemy rządzić przez trzecią kadencję.

Sondaże na to nie wskazują. Mobilizacja elektoratu PiS jest bardzo duża również na wsi, co pewnie martwi PSL.

W wyborach do europarlamentu PiS zmobilizował cały sektor drobnego rzemiosła wędliniarskiego awanturą o produkcję wędzonek ze względu na zakazy unijne. Mówiłem wtedy, że przedłużymy okres dostosowania o trzy lata i że żadna z wędzarń nie zostanie zamknięta. Wędliniarze pod wpływem akcji politycznej PiS uczestniczyli w antypromocji swoich tradycyjnych, najlepszych na świecie, produktów. To było kuriozum.

Druga sprawa, którą PiS podniósł, było wmawianie Polakom, że w nowym budżecie UE mamy mniej pieniędzy na politykę rolną, niż w starym. PiS przegrał w sądzie, miał przeprosić PSL w trakcie kampanii i zapłacić nawiązkę na cele społeczne, wyroku nie wykonał.

Teraz słyszę od pana Mastalerka (rzecznik sztabu wyborczego PiS – red.), że w 2006 r., kiedy była susza, PiS wypłacił rolnikom 600 mln zł od razu, a pani Beata Szydło mówi że 500 mln zł. Niech PiS ustali spójne zeznania. A prawda jest taka, że za rządów PiS wypłacono 418 mln zł, wnioski od rolników zbierali do 29 października, a pierwsze płatności poszły 15 listopada. Zanim politycy PiS rzucą publicznie oszczerstwa, niech najpierw sprawdzą, co robili, tym bardziej, że dokumentacja jest w Ministerstwie Rolnictwa i Ministerstwie Pracy. Zachęcam do prowadzenia polityki uczciwej, a nie polityki pomówień. Sprawa lasów...

Chcieliście prywatyzować lasy?

Rząd PO- PSL nigdy nie chciał, nie chce i nie będzie chciał prywatyzować i sprzedawać lasów.

Pod osłoną nocy koalicja PO, PSL, Twojego Ruchu i SLD próbowała otworzyć drogę do prywatyzacji Lasów Państwowych.

Totalne oszustwo. W 1999 r. za AWS, najpierw za ministra Antoniego Tokarczuka, a później za ministra Jana Szyszki, był projekt ustawy, w której zapisano tzw. bony reprywatyzacyjne odpisywane z lasów państwowych na rzecz byłych właścicieli gruntów rolnych i leśnych. Ok. 2 mln ha lasów państwowych miało pójść na cele reprywatyzacyjne.

Wtedy nasz poseł Stanisław Żelichowski zebrał ponad 500 tys. podpisów pod wnioskiem o referendum zakazujące wprowadzenia tej ustawy. W 2001 r. odbyło się głosowanie. Ówczesne PC i jego szef Jarosław Kaczyński nie zagłosowało za tym referendum. Kaczyński, o ile dobrze pamiętam, nawet na tym głosowaniu w Sejmie nie był obecny.

Trzy lata temu PiS wymyślił problem prywatyzacji lasów i dzisiaj straszy Polaków.

Proponowana była przecież ustawa o zmianie konstytucji, projektowana przez Komisję Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, zakładająca możliwość przekształcania własnościowego lasów.

To była konstytucyjna koncepcja wzmocnienia pozycji lasów państwowych złożona przez PSL. Projekt przewidywał, że lasy stanowiące własność Skarbu Państwa nie podlegają przekształceniom własnościowym z wyjątkiem uzasadnionego celu publicznego. Celem publicznym mogła być budowa wodociągu, drogi publicznej, kanalizacji, linii elektrycznych itp. PiS posuwa się do publicznego oszustwa, informując społeczeństwo, że ktoś chce lasy prywatyzować, i że oni są ich jedynymi obrońcami. Również poseł Szyszko z PiS, dzisiaj broniący lasy przed sprzedażą, której nikt nie chce, żądał dwa lata temu wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej, która jest prawnie chroniona, po to, żeby pozyskać drewno i pieniądze z tego lasu.

PiS jest mistrzem w sztuce manipulacji, operowaniem kłamstwem, półprawdą, czego dowodem jest pytanie referendalne o sprzedaży lasów.

Pytanie nie jest PiS, lecz prezydenta Andrzeja Dudy i brzmi: „Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego systemu funkcjonowania Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe?"

Jeśli PiS jest przeciwny prywatyzacji i sprzedaży lasów, to może zagłosować w Sejmie za projektem nowelizacji ustawy o Lasach Państwowych. Zapisy chroniące je przed prywatyzacją mogą zostać przegłosowane jeszcze w tej kadencji. Przed PiS wielki test na szczerość intencji w tej sprawie. Zobaczymy, jak zachowa się partia Kaczyńskiego.

PiS informuje, że jest przeciw prywatyzacji lasów, ale pytanie referendalne brzmi inaczej.

Inne jest pytanie referendalne, a inny był publiczny przekaz połów PiS w sprawie lasów. Oni nie chcą pytać Polaków, czy są za sprzedażą lasów państwowych.

Nie PiS, tylko prezydent.

Pytanie prezydenta Dudy zwalnia PiS z odpowiedzialności za nieprawdziwie postawione pytanie. Pytanie, czy jesteś za utrzymaniem dotychczasowego systemu funkcjonowania Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe, który partia Kaczyńskiego tak krytykowała, za to, że lasy były obłożne daniną 2 proc. od zysku na cele publiczne. Wcześniej to krytykowali, a teraz chcą to zachować. Podobnie PiS oszukuje w pytaniu o referendum z wiekiem emerytalnym.

Dlaczego? Pytanie, przypomnijmy, miałoby brzmieć: „Czy jest Pani/Pan za przywróceniem powszechnego wieku emerytalnego wynoszącego 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?".

Andrzej Duda firmował pomysł PiS odwrócenia reformy emerytalnej. Zapowiadał, że przywróci wiek 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn. W pytaniu mamy inny wariant. To ucieczka PiS przed odpowiedzialnością.

Dwie z trzech kwestii z referendum prezydenta Dudy rozwiążemy, mam nadzieję, że z pomocą PiS, jeszcze w tej kadencji Sejmu przed 25 października. Referendum jest niepotrzebne. Jedynym rozsądnym pytaniem, które powinno w nim paść jest to o zmianę ustroju państwa z demokracji parlamentarnej na bezpośrednią. Jeśli Polacy odpowiedzieliby na tak, każde referendum miałoby charakter wiążący.

Żadne z referendów tej jesienie nie będzie miało charakteru wiążącego ze względu na charakter zadanych pytań. Szkoda, że prezydent Duda woli podgrzewać atmosferę polityczną. Lepiej jakby głowa państwa posłuchała PSL i zrezygnowała z referendum. Pieniądze można przeznaczyć na poszkodowanych przez suszę lub na dożywianie dzieci.

To Bronisław Komorowski pierwszy zarządził referendum.

I to był błąd. Głosowanie 6 września będzie miało niską frekwencję. Nie większą niż 25-28 proc. Prezydenci psują państwo referendami, które nie mają charakteru rozstrzygającego i wprowadzają opinię społeczną w błąd. Rząd nie jest inicjatorem i organizatorem referendum.

Czy głosowanie 6 września może politycznie pogrzebać Pawła Kukiza?

PSL przychylnie na niego patrzy, tak jak patrzymy przychylnie na każde ugrupowanie, które próbuje rozhermetyzować niszczący Polskę układ dwóch partii – PiS i PO. Z Pawłem Kukizem rozmawiałem kilka lat temu, kiedy był gasnącym zwolennikiem Platformy i powiedział mi wtedy, że widzi się bliżej PSL niż PO.

Widzi pan dla niego miejsce w PSL?

Pięć lat temu przyjąłbym Kukiza do PSL, dzisiaj nie. Roztrwonił swój polityczny kapitał i wraca w stronę świata artystycznego.

Czy rząd domaga się spotkania z prezydentem?

To dziennikarze się tego domagają, pytając panią premier. Ja nie. Spotkamy się wkrótce na dożynkach.

Prezydent powinien zwołać Radę Gabinetową i posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego?

Nie domagam się tego. Prezydent wie, co ma robić i czy należy się z nami spotkać. Widocznie uważa, że sprawy w Polsce idą w dobrym kierunku.

Rząd chce współpracować z prezydentem. Życzę Andrzejowi Dudzie, żeby był prezydentem wszystkich Polaków. Na razie dał się wkręcić w dwa referenda, w jedno Bronisławowi Komorowskiemu, a w drugie – PiS.

Czy powinien wytłumaczyć się z kilometrówek i noclegów na koszt państwa, o czym pisał „Newsweek"?

Powinien wytłumaczyć się opinii publicznej, czy w trakcie swoich podróży i noclegów na koszt państwa wypełniał również obowiązki poselskie. Polacy powinni się dowiedzieć, czy oprócz wykładów Andrzej Duda pełnił obowiązki posła. Tylko tyle i aż tyle.

–Rozmawiał Jacek Nizinkiewicz

Polityka
Ukraina łączy Tuska i Macrona
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Sejmowa partia zmieniła nazwę. „Czas na powrót do korzeni”
Polityka
Stanisław Tyszka: Obecny rząd to polityka pełnej kontynuacji i teatr wojny
Polityka
Polscy żołnierze na Ukrainie? Jednoznaczna deklaracja Radosława Sikorskiego
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Nie będzie kredytu 0 proc. Chaos w polityce mieszkaniowej się pogłębia