Reklama

Wojna w PO ze szczytem UE w tle

Ewa Kopacz traci pozycję w partii. Walkę o jej odzyskanie przypadkowo utrudnił prezydent.

Aktualizacja: 09.11.2015 11:36 Publikacja: 08.11.2015 19:28

Prezydent Andrzej Duda nieświadomie pokrzyżował plany walczącym o przywództwo w Platformie

Prezydent Andrzej Duda nieświadomie pokrzyżował plany walczącym o przywództwo w Platformie

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

– Premier Kopacz powinna wziąć udział w szczycie na Malcie. Ja bym w ogóle nie składał dymisji w tej sytuacji. Po prostu bym poleciał. Pani premier ma okazję skorzystać z przerwy w obradach i powiedzieć wszystko, co chciała powiedzieć, na spokojnie w południe w piątek, przy okazji składania dymisji – tłumaczył szef Klubu PO Rafał Grupiński portalowi 300polityka.pl.

To kolejny głos, tym razem z samego jądra PO, który wskazuje na prawne możliwości uczestnictwa Kopacz w unijnym spotkaniu. Premier się wzbrania. Dlaczego? Jak przyznał Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta, Andrzej Duda nie wiedział, że 12 listopada odbywa się szczyt UE, i wyznaczył na ten dzień datę pierwszego posiedzenia Sejmu. Tym samym przypadkowo włączył się też w spór o przywództwo w PO.

Uczestnicząc w unijnym zjeździe przywódców, Kopacz nie mogłaby złożyć razem ze wszystkimi poselskiego ślubowania. Tym samym nie byłaby posłem i nie uczestniczyłaby w wyborach nowego szefa Klubu PO, które mają się odbyć właśnie podczas pierwszego posiedzenia Sejmu. – Od początku o to głównie chodziło. Przecież dymisję mogłaby złożyć pisemnie, jak Tusk w 2011 r. – mówi nam jeden ze stronników liderki PO.

Wśród zwolenników Kopacz powstał plan, by przewodniczącego wybrać jeszcze przed posiedzeniem. Jak? – Zorganizujemy najpewniej wyjazdowe posiedzenie klubu 10 lub 11 listopada – mówi nam jeden z posłów.

Z informacji „Rzeczpospolitej" wynika jednak, że na takie rozwiązanie nie zgodzi się frakcja Grzegorza Schetyny.

Reklama
Reklama

– To kolejna próba narzucenia rozwoju wypadków. Poza tym, kto przyjedzie na klub w święto – twierdzi współpracownik szefa MSZ.

Walka o przywództwo sejmowej reprezentacji PO nabiera ostatnio rumieńców. Tracąca wpływy Kopacz próbowała pozyskać kobiety. Z naszych informacji wynika, że w środę zorganizowała dla nich spotkanie w Sejmie, na którym współpracownik Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (a wcześniej Radosława Sikorskiego) Michał Marcinkiewicz zbierał podpisy poparcia dla obecnej przewodniczącej partii. – To rozpaczliwy chwyt. Że niby kobiety mają głosować na kobietę – komentuje jeden z działaczy PO.

O nie najlepszej pozycji Kopacz świadczą też wiadomości, jakie otrzymali od niej posłowie, którzy nie uzyskali reelekcji. Grupiński zorganizował dla nich we wtorek pożegnalne spotkanie, by podziękować za pracę w mijającej kadencji. Kopacz się na nim nie pojawiła. Zamiast tego, po trzech dniach, rozesłała tylko esemesy. „Żałuję, że nie byłam na wtorkowym spotkaniu z wami. Niestety, nie zostałam na nie zaproszona. Jestem bardzo wdzięczna za waszą pracę i zaangażowanie w kampanii"– napisała m.in. premier.

– Ewa doskonale wiedziała, że takie spotkanie się odbędzie. Mogła nie chcieć na nie przyjść, bo posłowie mogliby mieć do niej pretensje o kształt list, które przecież ona układała – tłumaczy nam osoba znająca kulisy sprawy.

Głównym rywalem Kopacz jest dziś Sławomir Neumann. Niedawno ciepło wypowiadał się o nim też Schetyna. Neumann jest wskazywany jako ten, który mógłby pogodzić interesy dwóch rywalizujących frakcji.

Ale z naszych informacji wynika, że rozważany jest też trzeci scenariusz. – Może dojść do niespodzianki i powtórzy się scenariusz z 2006 r. – mówi nam tajemniczo jeden z posłów. Wtedy Donald Tusk wskazał jako kandydata na szefa klubu Zbigniewa Chlebowskiego. Grupa niechętnych mu posłów zgłosiła jednak z sali, w ostatniej chwili, Bogdana Zdrojewskiego. I to on wygrał głosowanie. Kto mógłby być takim trzecim kandydatem?

Reklama
Reklama

– Mówi się o Tomaszu Siemoniaku, Rafale Trzaskowskim albo Kidawie-Błońskiej – przyznaje jeden z prominentnych polityków PO. To ostatnie nazwisko jest jednak mało prawdopodobne, bo Kidawa ma zostać wicemarszałkiem Sejmu.

W partii zdziwienie budzi fakt, że Kopacz sama chce rywalizować o przywództwo w klubie, zamiast wystawić swojego stronnika. – Ryzyko jest duże. Porażka ją skompromituje i pogrzebie szanse w wyborach na szefa PO – ocenia jedna z działaczek. Część posłów uważa, że to może być pomysł frakcji Cezarego Grabarczyka. To on najbardziej lansuje jej kandydaturę, w czym pomaga mu wiązany z nim Cezary Tomczyk. – Sama Kopacz tak naprawdę głośno o swych chęciach nie mówi. Może to nie ona jest tu rozgrywającym, tylko Grabarczyk – uważa nasza rozmówczyni.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Prof. Dudek zwrócił się do Tuska. „Jak się nie da, to powinien pan się podać do dymisji”
Polityka
Była kandydatka na prezydenta chce do Sejmu. Sąd zarejestrował partię Joanny Senyszyn
Polityka
Szczyt Wschodniej Flanki. Przyjęta deklaracja wskazuje Rosję jako największe zagrożenie
Polityka
Konflikt w PiS. Politycy partii reagują na atak Jacka Kurskiego
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama